Obserwatorzy

poniedziałek, 12 listopada 2012

Wahadełko.


Mam przyjaciółkę w Gdańsku. Nazywa się Edyta.To ona wprowadziła mnie w tajniki ezoteryki.Spotkałyśmy się na początku lat 80 tych.W tym czasie nie było jeszcze książek na temat parapsychologji.    Ona w jakiś sposób je zdobywała. Dzięki temu poznałam Magię Kahumów, Leonarda Ora czy Sandrę Roy.
Edyta była w temacie już od dłuższego czasu.Parę lat ćwiczyła jogę i przeczytała kilka książek.Oczywiście ,były to pozycje tłumaczone prywatnie  i  drukowane na powielaczu i ja takie książki czytałam.
Pewnego razu w trakcie towarzyskiej rozmowy,opowiedziała mi o swoich doświadczeniach z wahadełkiem.
 Kiedyś dostała z Anglii tablice  Quija. Próbowała nawiązać kontakt z osobami ,które odeszły,ale nie miała zbyt przyjemnych doznań.
Między innymi spytała o wiek ,w którym umrze.Dostała odpowiedż ,że w wieku 70 paru lat.
Akurat byłam po lekturze na ten temat.Wytłumaczyłam jej,że jeżeli to zaakceptuje i wpisze w swoją podświadomość, to tak się stanie.poradziłam jej,aby wizualizowała sobie inny okres odejścia z tego świata.
No i dożyła  już ponad 80 lat i ma się dobrze..Cały czas zajmuje się parapsychologią i pracuje nad swoją duszą.Wygląda młodo na swój wiek.
Wahadełko nie jest złe.To od nas zależy jak nam będzie służyć.Napewno nie do wywoływania duchów
Jest to narzędzie do porozumiewania  się z naszą podświadomością.
Zaczynając  pracę należy się dokładnie oczyścić mentalnie. Zmówić modlitwę i oznaczyć intencje.Poprosić swoich Aniołów Stróżów, Opiekunów Duchowych i Mistrzów Wzniesionych o opiekę
Modlitwę można samemu utworzyć jak serce dyktuje.
Znalazłam bardzo ciekawą instrukcję jak to zrobić.
 www.forum.spirytyzm.pl/viewtopik.php?f=17&t=840
Wprawdzie kościół nie poleca tych praktyk,ale jast taki arcybiskup ,który nie potępia radiestezji,a nawet sam ją stosuje.Jest to arcybiskup Bolesław Pylak z Lublina, obecnie w stanie spoczynku. I jakoś świat się nie zawalił.
Najważniejsze, dobrze przygotować się do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz