Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Oczekiwanie.


Dopiero dzisiaj odebrano Mamę ze szpitala .Teraz czekam na telefon z biura pogrzebowego, aby pojechać na t/z okazanie zwłok.
Jest mi bardzo ciężko. Myślałam,że  byłam przygotowana na to ,że Mama odejdzie, ale to nie prawda.
Zawsze jest to szok.Ta nagła pustka, cisza, brak jakich kolwiek obowiązków jest tragiczna.
W tej chwili szczęściem jest to, że mam przyjaciół,którzy są przy mnie.
Weekend, a zaraz Nowy  Rok spowalniają trochę ceremonię,ale widocznie tak musi być.
Mama była wielką pedantką i pośpiech nie należał w jej naturze.Wszystko ma być w swoim czasie.
Zostanie skremowana w Bytomiu,a potem przewieziona do Gdańska na pogrzeb.Tam mamy miejsca na cmentarzu od 40 tu lat. Będzie pochowana koło mojego ojca i brata.


piątek, 28 grudnia 2012

Pozostał ,żal..


                                             Spieszmy się kochac ludzi tak szybko odchodzą
                                             I ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
                                             I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
                                             Czy pierwsza jest ostatnią
                                             Cy ostatnia pierwszą.


                            Mama odeszła dnia 28.12.2012 roku o godzinie 8.00 w wieku 90 lat .
                                 

czwartek, 27 grudnia 2012

Prozba o modlitwę.


                                                       Mama w szpitalu.Proszę o modlitwę.

środa, 26 grudnia 2012

No i po świętach.Żywokost na całe zło.

Motto dnia:  Kyo pyta,nie błądzi.  



Byłam święsie przekonana,że święta miną spokojnie,a nawet nudno.
Tym czasem w piątek zaczęły się problemy.Od rana miałam zawroty głowy,potem doszły nudności. Pomyślałam,że to śą obiawy na jakieś energie, o których pełno informacji w internecie.
Nie sprawdziłam gorączki,ani nie zmierzyłam ciśnienia,a od tego powinnam zacząć.W swojwj ufności myślałam,że jestem taka dobra i stąd te sensacie,
Rano obudziłam się z bólem głowy,mięśni  i kaszlem. No i ,,byłam w domu".Regularne zaziębienie.
Była sobota i ,,,zadna przychodnia nie była czynna.
Poszły w ruch czosnek,miód maliny i resztki medykamentów jakie plątały się w apteczce, ale to wszystko było za mało, więc w poniedziałek poszłam do apteki, po drodze wstąpiłam do całodobowego sklepu po rajstopy. W między czasie jakiś kretyn przywiązał psa,  dużego boksera tak,że ten zasłaniał całe drzwi wejściowe. No i gdy wychodziłam pies skoczył na mnie i przewrócił na wznak.Nie mogłam wstać samodzielnie,ale ludzie pomogli.
Szłam   w tym czasie do znajomej na kolację, ale cały wieczór byłam obolała i żle się czułam.
Te dwie dolegliwości nałozyły się na siebie.Z wielkim trudem wruciłam do domu iwtedy odczułam brak towarzysza.
W doku zato czekał na mnie żywokost.Jeszcze wiosną wykopałam korzenie i zrobiłam nakewkę.Stał sobie w kącie szafki i czekał. Wysmarowałam się nim dokładnie,a rano nie czułam już tak mocnych bóli, no może byłam trochę ociążała i mniej sprawna,ale nic nie bolało.
Dzisiaj czuję się już cakiem dobrze

                                                  Nalewka żywokostowa.

                               5 dag. korzenia żywokostu, pooczyszczeniu,
                               1/2 litra 70% wódki.

Korzeń zalewamy wódką i odstawiamy na 2 tygodnie. Po tym odcedzamy i zlewamy do butelki.
Powstaje żel, który jest lekarstwem.
.Można też zrobić maść,ale do tego jest potrzebny gęsi smalec,a nie zawsze mozna go zdobyć.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia Świąteczne.


www.Niebanalne Prezenty.pl

Staropolskim obyczajem
gdy w Wigilię gwiazda wstaje,
Nowy Rok zaś cyfrę zmienia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Przy tej pięknej sposobności
my życzymy Wam radości,
aby wszystkim się darzyło,z roku na rok lepiej było.





Olej słonecznikowy - Samo zdrowie

Motto dnia:   A szczęśliwy człowiek to ten, kto los sobie przygotował.A szczęśliwy los to dobre drganie duszy, dobre skłonności, dobre czyny.
                                              Marek Aureliusz.


Niedługo miną święta i czas przygotować się do zadbania o swoje ciało, świątynię duszy.Wszystkie toksyny, zebrane przez lata możemy  zlikwidować w ciągu kilku tygodni.
Jest na to sposób,żucie oleju słonecznikowego.
Medycyna ludowa  zaleca płukanie ust, lub ssanie oleju słonecznikowego. Ta stara metoda usuwa z organizmu toksyny, leczy egzemę, przewlekłe zapalenie zatok, zapalenie oskrzeli. Pomaga w leczeniu chorób kobiecych, bulach głowy, bezsenności i wiele innych dolegliwości.

Kuracja polega na tym,że olej należy ssać w przedniej części  jamy ustnej około 15-20 minut, przepuszczając go między zębami.Trzeba uważać ,aby go nie połknąć.Po okresie ssania należy go wypluć.Jeżeli komuś  nie odpowiada smak oleju można dodać kilka kropli płynu do płukania ust.

Początkowo możemy czuć się gorzej,ale taka reakcja jest prawidłowa. Mogą wystąpić kłopoty trawienne,wypryski na skórze, a nawet podwyższona temperatura.

Żucie oleju pomaga też przy:
usuwaniu z organizmu nikotyny
chorób krwi
chorobach zębów, dziąseł wybiela  również zęby
bólach kręgosłupa , pleców i stawów
kłopotach z trawieniem, bólach brzucha
kaszlu,bólach gardła,katarze
bezsenności i nerwicach.




sobota, 22 grudnia 2012

Przyda się w święta..-0dchudzające drinki.

Motto dnia:   Kochaj,kochaj póki czas,póki serce bije,bo na świecie każdy z nas dla miłości żyje.


W święta,wiadomo dużo się je,potem żołądek nie nadąża z trawieniem.Wątroba też nie daje rady.Często bierze się jakieś środki
pobudzające,ale nie zawsze to pomaga.
Od lat pomagam sobie drinkami,co jest stosowne w tych dniach.
Zamiast pić wódeczkę, robię koktajle.Lepsze to i zdrowsze,no może
nalewka z derenia,ale jej pić nie można za dużo,a w święta wiadomo,traci się kontrolę.Mam kilka sprawdzonych przepisów.podam trzy najbardziej oryginalne.

Koktajl warzywny.
100ml.soku warzywnego zmiksować z 10 dag naturalnego jogurtu.Doprawić zmiażdżonym czosnkiem,kroplą sosu co i posypać natką pietruszki.

Koktajl z soku z buraków.
125 ml.soku z buraków zmiksować z opakowaniem kefiru,doprawić łyżeczką chrzanu i posypać 
kiełkami rzeżuchy.

Koktajl z kiwi i mandarynek.
Sok z 2 mandarynek połączyć ze zmiksowanym miąższem z kiwi.Posypać łyżeczką posiekanej melisy.


piątek, 21 grudnia 2012

Wspomnienia.-Jeszcze raz gołąbki.

Motto dnia:   Kochamy życie nie dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do życia, lecz dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do kochania.

                                                    Friedrich Wilhelm Nietzsche.


Od jakiegoś czasu otrzymuję w poczcie bardzo ciekawą korespondencję.Wszystko to już wiem,ale potraktowałam te wpisy jako przypomnienie.
Często jest tak, że zdobywamy jakąś wiedzę, żyjemy według jej zasad, a po pewnym czasie, po prostu zapominamy o niej i przechodzimy do następnych informacji.
Takie przypominanie jest bardzo wskazane,jeżeli chodzi o ,, dobre rady".
                                                                 http://takchcezyc.pl
Zajżyjcie na tą stronę.Nawet jeżeli już to znacie,warto utrwalić sobie tą wiedzę i upewnić się,że już to osiągnęliście.
W trakcie pisania ostatniego posta przypomniałam sobie,że mama gotowała gołąbki z  różnego rodzaju farszami.Mój tata kochał jeść, więc robiło się dużo i smacznie.Mama była świetną kucharką.Ja też nieźle gotuję.Moja córka robi to jeszcze lepiej odemnie, a wnuczka ma talent po nas wszystkich.
Pamiętam , mieliśmy taki duży żeliwny gar przeznaczony tylko do gołąbków.Tata kupował 2 duże głowy białej  kapusty.Mama robiła cały gar gołąbków.Najczęściej były to gołąbki z kaszy gryczanej.Żadziej z kaszy jęczmiennej , no i czasem z ziemniaków.Rodzice pochodzili z kresów i taka kuchnia królowała w naszym domu.Mama początkowo pracowała w domu, była krawcową,więc miała czas na pracochłonne potrawy.

                                                Farsz do gołąbków z kaszy gryczanej.

                              1 szklanka kaszy gryczanej [starczy na 13-14 gołąbków]
                              1 cebula [pokrojona i podsmażona]
                              30 dkg.surowego boczku [pokrojonego  w kostkę-nie smażonego]
                              2-3 ziemniaki [w celu ustabilizowania kaszy]
                              sól,pieprz [do smaku].

Wszystkie składniki wymieszać razem i nadziewać nimi liście sparzonej kapusty.Ułożyć  ciasno w rondlu, lekko posolić i gotować około 30 min.Nam najlepiej smakowały podsmażane na tłuszczu.Można też ułożyć w brytfannie[taki płaski rondel do zapiekania] i upiec w piekarniku.

O opiece.- Gołąbki postne.

Motto dnia:   To nie człowiek wybiera sobie ostatecznie swój  wewnętrzny obowiązek,lecz raczej pewien obowiązek  wybiera sobie człowieka.
                                              kś.Józef Tiszner.

Obowiązek opieki nad mamą rzeczywiście wybrał mnie.
Nigdy nie przypuszczałam,że wyląduję w Kożlu. Miałam całkiem inne plany odnośnie mojego życia.Wyszło tak,że jestem w tym małym miasteczku i pilnuję mamy. Już 6 lat.
Jeszcze do niedawna mogłam z nią porozmawiać,zapisać kilka wiadomości dotyczących rodziny,a teraz leży bez ruchu.Nie ma z nią kontaktu słownego,gdy chcę się o coś zapytać,muszę powtarzać się kilka razy,a i tak trzeba się domyślać co mama chciała powiedzieć.Trzeba ją karmić,podawać napoje,zmieniać pieluchy i utrzymywać higienę osobistą.Całe szczęście,że 4 razy w tygodniu przychodzi pielęgniarka,która dba o czystość wokół mamy.Nie udała się nam ta starość.
W poprzednich latach, na święta przygotowywałam wszystkie potrawy jakie nakazuje tradycja,tym razem nie robię nic. Mama je już tylko kleiki i kaszki, a dla mnie samej nie chce mi się nic przygotowywać. Też nie mam apetytu.Mam za mało ruchu i przez to czuję się niekomfortowo.
Nie umiem gotować małych porcji i przez to ciągle zapraszam do siebie, albo rozdaję jedzenie.
No ,ale według powiedzenia,, co dajesz,to odbierasz", dostaję często jakieś prezenty spożywcze.
Spiżarnię mam obficie zaopatrzoną.
Często na wigilię robiłam postne gołąbki. Wszystkim bardzo smakowały.

                                               Gołąbki postne.

                            1 główka białej kapusty [ 13-14 liści ]
                            1 szklanka ryżu
                            30 dkg.pieczarek lub 5 dkg. suszonych grzybów
                            1 cebula [pokrojona drobno i podsmażona ]
                            sól, pieprz
                            kostka warzywna.

Ryż gotujemy w wodzie z kostką warzywną.Grzyby suszone gotujemy i po odcedzeniu kroimy w drobną kostkę.Mieszamy z ryżem. Dodajemy cebulkę . Doprawiamy solą i pieprzem.
Kapustę gotujemy w osolonej wodzie uprzednio wycinając głąb. Zdejmujemy około13- 14  liści.
Na każdy liść kładziemy porcję farszu i zawijamy w rulon. Układamy ciasno w rondlu, zalewamy wywarem warzywnym i gotujemy około 30 min. Polewamy stopionym masłem, albo przygotowujemy sos koperkowy lub grzybowy. Coś innego na wigilijny stół.


czwartek, 20 grudnia 2012

Nie lękajcie się.-Kremówki wadowickie.

Motto dnia:   Rzekł tedy Pan w sercu swoim: Już nigdy nie będę przeklinał ziemi z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego. Nie będę też już nigdy niszczył żadnej istoty żyjącej,jak to uczyniłem.

                                                  I księga  Mojżeszowa 21,

Każdy człowiek wierzący w Boga Jedynego,powinien w tych dniach, te słowa wyryć sobie w pamięci.
Bóg przyrzekł nie niszczyć rodzaju ludzkiego. Nie lękajcie się więc i zaufajcie Mu.
Ja ufam.
Staram się żyć w zgodzie z prawami boskimi, pielęgnować wrażliwość duchową, rozwijać takie cechy jak wytrwałość, dobroć, życzliwość, empatię, współczucie, tolerancję i przejawiać je w praktyce.Wiem, że to mi pomoże połączyć się z Bogiem.
Najważniejsza , najsilniejsza jest jednak moc Miłości.Posyłajmy tą energię tam gdzie w tej chwili potrzeba jej jak najwięcej. W miejsca gdzie trwa przemoc,terror i głód. Powróci Ona ,ta Miłość  do nas zwielokrotniona.
Otwórzmy drzwi Chrystusowi i przejawmy Miłość i Światło, którą On jest.
Nasz Papież Jan Paweł II to wiedział.

                       Pan gdy się w sercu przyjmie,jest jak kwiat,
                       spragniony ciepła słonecznego.

                       Więc przypłyń,o światło, z głębin niepojętego dnia
                       i oprzyj się na mym brzegu.

Mamy taki piękny przykład do naśladowania, nie zmarnujmy go.
Wspomnienie o naszym Papieżu kojarzy się także z osławionymi kremówkami,więc tradycyjnie podaję
przepis.

                                                    Przepis na kremówki.

                                   3 szklanki mąki
                                   4 jajka
                                   1/2 kostki margaryny
                                   1 szklanka cukru
                                   1 cukier waniliowy
                                   1 łyżeczka proszku do pieczenia
                                   3 opakowania budyniu śmietankowego
                                   ! opakowanie ciasta francuskiego
                                   1 litr mleka
                                   1 szklanka cukru pudru.
                       


Z mąki,1/2 kostki margaryny,proszku do pieczenia i 2 jajek zagnieść ciasto.Rozwałkować je na blachę wysmarowaną tłuszczem. W 1 litrze mleka ugotować budyń  z cukrem [jak podano na opakowaniu].Wyłożyć na ciasto.,na to kładziemy masę z 1/2 kostki margaryny utartej z 2 żółtkami,cukrem pudrem i cukrem waniliowym oraz ubitą pianę z białek.Wszystko przykrywamy cienką warstwą ciasta francuskiego.PIeczemy40-45 min. w 180 stopniach C.

Szczyt nonsensu.-Rolada z indyka.


Motto dnia:   Prawdziwy sukces osiągamy wtedy, gdy potrafimy przejść przez życie własną drogą  i nie pozwolić, by szaleństwo świata uzurpowało sobie prawo do władzy nad naszym życiem.

                                                                                                  Christoper Morley.

Jakiś czas temu pisałam o pewnej firmie, która zasypuje ludzi korespondencją, w której proponuje usługi wróżbiarskie . Cyklicznie , raz w miesiącu dostawałam list, w którym proponowano mi przepowiednię i odwrócenie złego losu. Nota bene,wcale nie uważam,aby mój los był zły.Zawsze podkreślam,że jestem szczęściarą.
Pewnego dnia sąsiadka opowiedziała mi,że ona także dostaje takie listy. Po konfrontacji, okazało się ,że listy są pisane automatycznie, do wszystkich takie same.Teraz, poprostu wyrzucamy je do kosza,bez czytania.
Jednak , szczyt nonsensu firma osiągnęła w ostatnim tygodniu.Moja kuzynka,która przy 158 cm. wzrostu, waży 53 kg.otrzymała list z propozycją kupna preparatu odchudzającego, zapewniającego szybki spadek nadwagi .
Bardo ubawiłyśmy się dzięki temu listowi i to jedyna kożyść.
Firmy tego typu nawet nie wysilają się,aby treść ich reklam była bardziej wiarygodna i logiczna.
Marysia ma świetną przemianę materii i nie musi nawet się ograniczać w jedzeniu.
Potrawa,której recepturę podaję jest dosyć kaloryczna, ale w święta można sobie pozwolić.
Zawsze warto mieć pod ręką nalewkę Macieja Kuronia,albo z derenia.


                               Rolada z indyka nadziewana mięsem i orzechami.

                        Cała pierś indyka bez kości
                        1,35 kg wołowiny lub mielone mięso z indyka  [jest delikatniejsze]
                        450 gr.bułki tartej
                        2 szklanki  posiekanych orzechów włoskich lub innych
                        2 szklanki migdałów
                        3 jajka
                        przyprawy jakie lubimy
                        cebula i czosnek drobno posiekane .


Potrawa jest obliczona na 12 osób.proporcje można sobie oznaczyć.
Z mięsa mielonego robimy farsz, dodając tartą bułkę , posiekane i uprażone orzechy i przyprawy.
Masę starannie mieszamy dodając trochę rosołu,jeżeli farsz jest za gęsty.Każda gospodyni wie kiedy jest dobrze.
Pierś indyka rozkładamy skórą do dołu, lekko ubijamy płat. Kładziemy farsz na mięso i zwijamy.
Roladę szczelnie zawijamy w folię do pieczenia. Unikajmy folii aluminiowej, jest niezdrowa.
Potrawę pieczemy 2 godziny w temperaturze 200 stopni C. Po upieczeniu zostawiamy do ostygnięcia. Kroimy na plastry .Podajemy polane jakim kolwiek mięsnym sosem.

Dobra rada.  Pieczeń można przechowywać w lodówce do dwóch dni.Wtedy należy trzymać ją, nie pokrojoną w folii.

środa, 19 grudnia 2012

nalewka żmudzka.

Motto dnia:  ,, Ślonskie nalywkorze"

                  My som Ślonskie nalywkorze. Drynkujemy w każdyj porze.Czy to zima abo lato.To ochota przidzie na to.Co by stuknyć się szoleczkom, z przepyszniutkom naleweczkom.


W święta bez naleweczki, ani rusz.Dużo dobrego jedzenia, a takie często jest ciężko strawne,no i kłopoty trawienne gotowe.Najlepsze lekarstwo to umiar, ale jak odmówić sobie tych pyszności.Dlatego zawsze mam nalewkę na owocach derenia.
Ten owoc jest właśnie na poprawę trawienia.
Nalewka jest pyszna, ale uwaga. Nie wolno więcej wypić jak pięćdziesiątkę. W przeciwnym razie resztę świąt spędzimy w toalecie.
Tym razem jednak chcę podzielić się przepisem na nalewkę akuratnie na święta Bożego Narodzenia.Nalewka jest zrobiona z suszonych śliwek.Jest bardzo smaczna i naprawdę świąteczna.

                                            Nalewka żmudzka.

                              50 dag. suszonych śliwek bez pestek,
                              2 litry wódki czystej, 
                              1 łyżka suszonej ruty,
                              1 łyżeczka cukru,
                              1 łyżka soku z cytryny,
                              1 laska cynamonu,
                              5 Goździków.

Śliwki zalać wódką i odstawić na 4 dni.Rutę zagotować w szklance wody z cukrem.Odstawić do ostygnięcia.Dolać do nastawu.Dodać sok z cytryny,cynamon i Goździki.odstawić na 3 miesiące w ciemne miejsce potrząsając co jakiś czas. Po tym okresie zlać do butelek. Im dłużej stoi tym jest lepsza.Podawać w maleńkich kieliszeczkach.Też pomaga w trawieniu.
Nalewka malinowa jest idealna przy przeziębieniu.

W takiej scenerii wszystko smakuje.

wtorek, 18 grudnia 2012

Tradycja.-Karp z bakaliami.

Motto dnia:  Gdy się zobaczyło tylko piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już ,że dla człowieka nie może być innego powołania jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi.
                                                               Albert Camus.


Nie znam specjalnie tradycji obchodzenia świąt Bożego Narodzenia innych narodów. Moje wiedza ogranicza się do tego co wyczytałam, lub widziałam w telewizji , a to wszystko wybiórcze wiadomości.  
Może są gdzieś piękniejsze zwyczaje , ale dla Polaka najpiękniejsza Wigilia ta ta, która jest u nas.
 Te wszystkie przygotowania,zabiegi o jak najlepsze potrawy,zakupy ,prezenty.W dzień Wigilii oczekiwanie na pierwsza gwiazdkę, a na koniec kolacja. Dzielenie się opłatkiem. Nie wiem czy inne narody to stosują.Zupa w zależności od rejonu ,barszcz z uszkami,grzybowa czy migdałowa.Na Białorusi jedzą grzybową ze śledziem. Potem pierogi,ryby,kutia ,albo kluski z makiem czy makiełki,też zależy w jakim rejonie Polski. No i król kolacji karp na różne sposoby.Mój ulubiony przepis to Karp z bakaliami.

                                                    Karp z bakaliami

                                       1karp wielkości około 30 cm.
                                       2 łyżki masła
                                       200 gr.bakalii
                                       Sól,pieprz.

Karpia czyścimy z łósek.Patroszymy tak ,aby jak najmniej rozciąć brzuch.Bakalie kroimy,nie za bardzo je rozdrabniając.Mieszamy z 1 łyżką masła i faszerujemy rybę .Wkładamy do żaroodpornego naczynia ,polewamy resztą masła i zapiekamy w piekarniku.Podajemy z jakim kolwiek sosem z dodatkiem chrzanu.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Niebanalne-idealne .


Motto dnia:   większym szczęściem jest obdarowywać,niż być obdarowanym.



Ostatnio na Facebooku zobaczyłam piękne wyroby ze srebra.Zawsze przedkładałam srebro nad złoto.
Biżuteria ze srebra,według mnie jest elegantsza , bardziej zmysłowa i tajemnicza. Zawsze wybierałam biżuterię ze srebra.Lepiej się w niej czułam.
Artystę,który wykonał to piękne cacko znam osobiście,tak jak i jego całą rodzinę.Mogę powiedzieć,że jestem przyjaciółką całej  rodziny. 
W tej chwili juz jest trochę za póżno na zamawianie prezentu na Bóże Narodzenie, ale podarunki można dawać i otrzymywać w każdej chwili życia.
Myślę, że warto zapamiętać ten adres sklepu internetowego, w którym można kupić jeszcze inne dzieła tego artysty,oraz pamiątki lżejszego kalibru,piękne dzieła ozdabiane metodą decupage.Teraz bombki,ale w póżniejszym terminie inne okolicznościowe cacka.

Następne dzieło.
Jaki piękny wzór.Co za finezja,zachwycające.

Piękne są również lampy stoławe wykonane z bursztynu, na wzór Tiffany.Prawda,że nastrojowe?


Te bombki są urocze.Taka choinka na pewno zachwyci.Odwiedźcie ten sklep,a nie będziecie zawiedzeni.

sobota, 15 grudnia 2012

Coraz bliżej święta.coraz bliżej......Makowiec.

Motto dnia:   Największą odwagą jest życie w stanie zadowolenia. Smutek to ogromne tchórzostwo.Do tego,aby być nieszczęśliwym, nic nie jest potrzebne.Każdy tchórz, każdy głupiec może się tak czuć,Każdy potrafi być nieszczęśliwy.Ale do poczucia błogości potrzebna jest ogromna odwaga-a żeby ją poczuć,trzeba nad nią popracować.

                                                         Osho.

Już coraz bliżej do tych kilku dni całkowitego odpoczynku.Nawet największe pracusie muszą trochę odpuścić..Dlatego tradycja nakazuje uporać się ze wszystkimi pracami do Wigilii.
Wcześniej pieczemy ciasta,następnie mięsiwa, a na końcu resztę przystawek.Tak planujemy,aby wszystko było świerze i apetyczne.
W między czasie sprzątamy całe mieszkanie ,,na błysk".
Na końcu ,ktoś z rodziny ubiera choinkę . Dzieci  wypatrują pierwszej gwiazdki i zaczyna się trzy dniówka. Obiadanie, wypoczywanie i najczęściej oglądanie telewizji. Kiedy jest ładna pogoda, niektórzy wybierają się na spacer.
A jeszcze . Po kolacji wigilijnej,obowiązkowo obdarowujemy się prezentami,Nie zawsze trafionymi, ale  trudno czasem trafić w gust obdarowanego.Dlatego przepraszam tych ,którym coś podarowałam,a nie trafiłam.Robiłam to wszystko z miłości.Wszystkim czytającym mojego bloga prezentuję przepis na makowiec,który dostałam oczywiście od córki,a nazwała go ,,Rewelacja.".Nie zdąrzyłam jeszcze go upiec,ale wystarczy mi zdanie mojej Jadwigi i jej rodziny.

                                                       Makowiec Rewelacja

                     400 gr. herbatników maślanych
                     1 i 1/2 kostki stopionego masła
                     800 gr. masy makowej [obecnie w Lidlu promocja]
                     1/2 słoiczka przecieru jabłkowego lub innego
                     2 łyżki posiekanych bakalii
                     1 tabliczka czekolady
                     3 łyzki śmietanki kremówki
                     1 paczka cukru waniliowego
                     szklanka bitej smietany.

Herbatniki pokruszyć i podzielić na 4 części.Masę makową wymieszać zowocami i bakaliami , też podzielić ,ale na 3 części.Na wysmarowaną blachę kłaść kolejno,herbatniki,skropić masłem ,na to masę makową i tak do wyczerpania.Na wierzchu powinna byc warstwa herbatników.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do200 stopni C. Piec około30 min.Kiedy boki będą odstawać od formy iherbatniki zbrązowieją ciasto będzie gotowe.
Stopic czekoladę ze śmietaną i cukrem waniliowym i polać placek.

Dobra rada:   Masę makową wymieszać z 3 ma łyżkami płynnego miodu.Podniesie to smak  wypieku.


piątek, 14 grudnia 2012

Przygotowania do świąt.-Sernik dla Olgi.

Motto dnia:   Radowanie się z niczego, to prawdziwa radość.


Lubię przed świętami wszystko sobie zaplanować.Jeżeli chcę wprowadzić jakiś nowy przepis, lubię go wcześniej wypróbować.
Oczekuję wizyty mojej wnuczki i w związku z tym postanowiłam coś upiec. najbardziej odpowiadał mi sernik.Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem wypróbowania przepisu zaczerpniętego z telewizji z programu ,, Jak to jest zrobione".
Podano tam przepis na kilkadziesiąt ciast,ale przeliczyłam wszystko na jedno ciasto z 1 kg.sera.
Wyszlo rewelacyjnie , ale jak smakuje dowiem sie za kilka godzin. Póki co wygląda wspaniale,ale jest jeszcze w piekarniku. Piekło się 1 i1/2 godziny w 170 stopniach.

                                    Sernik dla Olgi.                   

Ingrediencie na spód z ciasta kruchego:

 260 gr. mąki krupczatki
200 gr. masła lub margaryny
2 białka
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia dr.Oetkera.

Zagnieść ciasto,jeżeli jest za suche dodać 1 łyżkę śmietany.Wychodzi ciasto na 2 porcje,na blachę 24 cm. średnicy.Przed włożeniem do piekarnika ciasto po nakłuwać Upieczone ciasto posmarować masłem.

Ingrediencie na masę serową:

1 kg.sera potrójnie zmielonego
100 gr śmietany
100 gr cukru
2 żółtka ubić
1 cukier waniliowy
rodzynki namoczone w mleku
skórka pomarańczowa z syropu.
1 fix Serniks dr.Oetkera.

Zółtka utrzeć z cukrem,dodać po kolei smietanę,cukier waniliowy, fix, rodzynki opruszone mąką i skórkę pomarańczową. Zawsze robię ją sama, jest wtedy miękka i nie ma goryczki.Przełozyć do formy na upieczony spód i upiec.

Samotność.-Gratina kawowa.

Motto dnia:   Przyjażń prawdziwa istnieje dopiero wtedy,gdy człowiek nie ma nic,bo wówczas przyjaciel jest jego jedynym majątkiem.


Odwiedza mnie często młoda dziewczyna,która ma kłopoty z adaptacją w środowisku swoich rówieśników. Jest inteligentna,ma bogate słownictwo i dosyć dużą wiedzę na różne tematy.
Ma jednak problemy z nawiązywaniem kontaktów towarzyskich.
Jest pełna kompleksów i niepewności. Rozmawiałyśmy dosyć długo.Jej problemy zaczynały się od tego,że Marysia nie potrafi konfabulować.Często bywa naiwnie szczera,ale ludzie biorą tą szczerość,za ułomność.Powiedziała mi ,,że  ludzie nie rozumieją, że człowiek chce być w porządku.Mówi prawdę,a oni śmieją się poza plecami,dlatego nie warto być szczerym,lepiej przemilczeć pewne sprawy".Stąd biorą się kompleksy.
W świecie,gdzie panuje kłamstwo,cwaniactwo i nie szczerość,czuje się samotna.Mimo tego, pragnie zachować swoją postawę i nie kłamać.Na pocieszenie zrobiłam jej pyszny deser.

                                               Składniki.
                         Kawa świeżo zaparzona wlana do małych kubeczków
                         Mleko
                         cukier
                         Cynamon.

Zamrożoną kawę rozbić blenderem na małe kryształki,i przełożyć do niewielkich pucharków.Wstawić ponownie do zamrażarki.Przed zamrożeniem dodać do kawy mleko i cukier.Przed podaniem polej bitą śmietaną i posyp cynamonem.

Nie mam możliwości wykonywania samodzielnie fotografii,więc korzystam z grafik z internetu,za co 
serdecznie przepraszam wykonawców tych zdjęć i jednocześnie bardzo dziękuję.           

środa, 12 grudnia 2012

Nowa medycyna.-5 praw natury.

 Motto dnia:   Jak większym jest szczęście być zdrowym niż bogatym,tak mniejszym jest nieszczęściem ubóstwo niż choroba.

                                                                Sokrates.



Chcę podzielić się nowym odkryciem w internecie dotyczącym  medycyny nowego wymiaru. Film jest bardzo przejrzyście i zrozumiale  wykonany. Warto go obejrzeć  w całości i do końca i zastanowić się nad tym co tak  naprawdę pomaga nam w utrzymaniu zdrowia. Co możemy zrobić dla siebie,aby być szczęśliwymi? Podaję link do tego filmiku.

                                                  http://youtu.be/HwRBqhAV4CU  


Pozbądżmy się całkowicie strachu,a wtedy będziemy wolni.             

wtorek, 11 grudnia 2012

O małżeństwie - Pyzy białoruskie

Motto dnia: 
  Wstępując w związki małżeńskie,należy postawić sobie pytanie: czy sądzisz , że będziesz mógł z tą kobietą [mogła z tym mężczyzną ] do póżnego wieku z przyjemnością prowadzić rozmowy?
 Wszystko inne jest w małżeństwie przejściowe ,ale przeważnie część  obcowania przypada na rozmowę.


Odwiedziła mnie dzisiaj znajomej córka. Zapłakana, pełna żalu i rozpaczy.Po dwóch latach narzeczeństwa,zostawił ją facet. Już  mieli  dawać na zapowiedzi. Robili  plany dotyczące ich wspólnego życia.
Młody za inwestował już pieniądze w ten związek i tu nagle krach, stwierdził, że nie widzi przyszłości z tą dziewczyną.
A zaczęło się banalnie.Rodzice dziewczyny zaprosili rodziców chłopaka na kolację.Była to pierwsza wizyta.Mieli spotkać się w celu omówienia przygotowań do uroczystości weselnych.
Młodą kobietę ,, jakby diabeł opętał".  Zaczęła wygadywać  różne maksymy na temat małżeństwa,które zaczerpnęła z tabloidów.
Nie będę ich powtarzać, ale tym swoim ,,gadaniem" straciła chłopaka.
On wyjechał za granicę,a ona próbuje ułożyć sobie życie na nowo.
Spytała mnie jak ma postępować,kiedy pozna kogoś innego.Powiedziałam jej , nie mówić za dużo,a jeśli już musi to zastanowić się co mówi.
Lekarstwa na udany związek nie potrafiłam jej podać,bo nie znam takiego.Poradziłam jej,żeby uczyła się gotować,bo to zawsze się przyda.Podaję przepis,który zawsze się sprawdza,chociaż jest ciężko strawny.poznałam go będąc w Grodnie na Białorusi.


                                               Pyzy białoruskie

               1 kg. ziemniaków
               15 dk.mąki pszennej
               2 jajka,sól ,pieprz
               50 dk.mięsa mielomego
               cebula  drobno pokrojona i podsmażona na oleju
               1 bułka namoczona w mleku
               olej do smażenia.

Ziemniaki trzemy na tarce tak jak na placki. Wyciskamy zmasy wodę i doprawiamy do smaku .Dodajemy jajko.Mięso przyprawiamy tak jak na kotlety. Z masy ziemniaczanej robimy kulki i wkładamy do środka mięso.Kulki lekko spłaszczamy i podsmażamy na tłuszczu. Przekładamy do naczynia żaroodpornego,zalewamy sosem grzybowym.Można też innym,zależy od gustu.Wkładamy do piekarnika na 25 minut.I gotowe.


                                         Sos grzybowy.

                               200gr.mrożonych grzybów[mogą być suszone,wystarczygarstka]
                               300ml.śmietany
                               60 ml. białego wina,ale nie koniecznie.

Grzyby  drobno kroimy.Podsmażamy na maśle,podlewamy winem i dodajemy śmietanę.



poniedziałek, 10 grudnia 2012

Co Polacy lubią najbardziej?-Pierogi.

Motto dnia:   To nadzieja sprawia, że człowiek na ziemi jest szczęśliwy.


Od zarania dziejów ludzie ustanawiali święta-dni kiedy czczono bóstwa,  ważne wydarzenia, czy inne znaczące fakty.
Święta miały swoje ceremonie, zwyczaje i tradycję.
Każda uroczystość miała też odpowiednie potrawy przekazywane ustnie  następnym pokoleniom.
Najlepiej widać to na przykładzie tradycji żydowskiej,chociaż tu też powstały potrawy inspirowane
kuchnią kraju , gdzie w danym momencie przebywali Żydzi.
Naród żydowski miał siedem głównych świąt. Na każde z nich przyrządzano odpowiednie potrawy.
Polska jest krajem gdzie powstał tygiel kulturowy,a szczególnie jeżeli chodzi o potrawy.
Przejęliśmy dużo zwyczajów kulinarnych od narodów ościennych i tych , którzy się u nas osiedlali.
Polacy wyjeżdżający za granicę też przyczynili się do urozmaicenia naszej karty dań.
Jednym ze znaków rozpoznawczych naszej kuchni są pierogi,chociaż to nie jest produkt wymyślony przez Słowian.
Pierogi spotykamy we wszystkich kuchniach Europy i Azji.
Najprawdopodobniej wymyślili je Chińczycy,albo inne azjatyckie narody.
W Polsce pojawiły się już w XIII wieku.
Początkowo pierogi były daniem świątecznym,ale z biegiem czasu stały się potrawą codzienną.Spowodowała to pewnie niska cena na produkty potrzebne do przyrządzenia pierogów.
W Polsce ta potrawa jest obowiązkowa w Wigilię i wszyscy ją lubią.Przyrządza się je nadziewane kapustą i grzybami.
W inne dni farsz przyrządza się ze wszystkiego .W zasadzie ciasto jest takie samo do wszystkich rodzajów.No może jeszcze w mąki żytniej,ale dzieciom nie smakuje .
Czytałam o farbowaniu ciast,ale uważam ,że to jest lekka przesada.Pierogi to pierogi i należy trzymać się reguł.

Ciasto do pierogów.

2 i 1/2 szklanki mąki pszennej
1 żółtko
szczypta soli
1 łyżka oleju
1/2 szklanki bardzo gorącej wody.

Niektóre gospodynie nie dodają jajek do ciasta.Spotkałam się z tym,że  robiły nawet makaron bez jajek,ale w obecnej dobie już mało kto robi w domu własnoręcznie makaron.
Spotkałam się z różnymi wariacjami farszów do pierogów.Najbardziej znane to ruskie,ale o dziwo Rosjanie ich nie znają. Za to Ukraińcy i owszem.Farsze robimy z mięsa gotowanego ,surowego[nie mylić z kołdunami,bo to wyższa jazda],na slodko z serem lub owocami.Bardzo lubię ze szpinakiem i serem,albo kaszą gryczaną z serem.Ser nadaje się do wielu  kompozycji.
Na wschodzie Polski bardzo popularne sa pierogi z soczewicą. Na temat pierogów można tak bez końca.Polacy  i nie tylko bardzo je lubią


niedziela, 9 grudnia 2012

Orange- Klopsiki w pomarańczach.

Motto dnia:   Cierpienie nie jest prawem natury, jest to czasem jej przywilej, bo w tajnikach dusz niektórych nadmiar boleści staje się kolebką geniuszu lub zbrodni.

                                              Władysław Stanisław Reymont.

Nie wiem dlaczego tak się dzieje,ale jeszcze bardzo dużo ludzi jest głęboko w 3 wymiarze,gdzie oszukanie kogoś,wykpienie czy okłamanie jest czymś godnym pochwały.
Parę miesięcy temu zadzwoniła do mnie pani , zdawało by się bardzo miła i uczynna.Na wstępie poinformowała mnie,że nasza rozmowa jest nagrywana.Zaproponowała mi przedłużenie umowy abonenckiej,kiedy odmówiłam oznajmiając,że chcę zachować starą umowę i załatwić to w zaprzyjażnionym salonie.Pani od razu poinformowała mnie, że tylko ona ma takie prawo,a w salonie tego nie załatwią.[Potem dowiedziałam się ,że to nieprawda}
Więc poprosiłam ją o komórkę  z dużymi napisami.Obiecała mi ,że będę bardzo zadowolona z otrzymanego aparatu.
Niestety , kiedy otrzymałam pocztą przesyłkę,okazało się,że napisy są jeszcze mniejsze od pisma gazetowego.Byłam bardzo rozczarowana.Odesłałam od razu komórkę przesyłką pocztową.Ze zdenerwowania poprosiłam o priorytet,zamiast o polecony.No i oczywiście przesyłka zaginęła.Nie wiem , w którym momencie ktoś przywłaszczył sobie aparat.Mam prawo podejrzewać wszystkich  , począwszy od poczty, a skończywszy na firmie,,Orange".
Umowę podpisałam w dniu 20.07.2012 roku o godzinie 12,13.Osobą podpisującą ze strony ,,Orange" była pani z upoważnienia pani Aleksandry Sobieraj.
Musiałam jeszcze dopłacić do komórki 19 zł.
Najgorsze jest to, że nie ma żadnej i  znikąd pomocy.
Mają taką piękną nazwę,a tyle z nimi kłopotu .Jest to nie tylko moja opinia.Z kim rozmawiam to każdy ma jakieś uzasadniona pretensje.
Jastem bardzo przywiązana do tego operatora i do numeru.Dostałam go jeszcze,kiedy firma nazywała się Idea,od córki mojej przyjaciółki.Był to znak sympatii, który mnie bardzo cieszy. Na szczęście można teraz numer zabrać ze sobą i zastanawiam się nad zmianą operatora.
Przechodząc do tematu kulinarnego,to zrobiłam dzisiaj na obiad klopsiki w pomarańczach.
Mama je już tylko bardzo rozdrobnione potrawy,ale smaki jeszcze dobrze rozrużnia.

                                    Klopsiki w pomarańczach.

   400g.mielonego mięsa
   2 duże cebule 
   1 jajko
   25 g. ryżu
   2 łyżki posiekanej pietruszki
   sól,pieprz
   1 łyżeczka słodkiej papryki
   tłuszcz do smażenia i masło
   4 pomarańcze.

Cebulę drobno pokroić i podsmażyć na maśle.Dodać do mięsa wraz z jajkiem,solą i pieprzem.dokładnie wyrobić i formować małe kuleczki..obtaczać w mące i smażyć na złoty kolor.Przełożyć do żaroodpornego naczynia.Zalać wyciśniętym sokiem z pomarańczy i posypać pietruszką.Zapiec w piekarniku.Ryż ugotowac na sypko.wyłożyć na półmisek.Na to wyłożyć klopsiki i polać sosem powstałym przy zapiekaniu.Ozdobić plasterkami pomarańczy.

sobota, 8 grudnia 2012

Przedświąteczna gorączka -danie jednogarnkowe.

         Motto dnia:   Kochaj,kochaj póki czas,póki serce bije,bo na świecie kazdy z nas dla miłości żyje.


     Już niedługo odpoczniemy.Dwa dni spokoju i leniuchowania.Chociaż ja nie bardzo lubię  odpoczywać ponieważ nie czuję się zmęczona.
Jesteśmy dwie z mamą  ,więc nie mam dużo pracy.Mama je bardzo mało,a ja to wiadomo, cały czas pilnuję  wagi.
Mieszkanie mamy malutkie,więc i sprzątania jest niewiele. Zresztą  w obecnej dobie   sprzątanie to zabawa.
Tyle środków czystości do wszystkiego, załatwia sprawę.
Chociaż najlepiej stosować preparaty naturalne, na bazie octu. Świetnie zmywają brud,nie niszcząc środowiska chemikaliami. Są trochę droższe, ale to nieistotne  jeżeli chodzi o ekologię.
Okna jeżeli są plastikowe to myją się ,,same".
Płyn do mycia szyb najlepszy na bazie alkoholu.
Płyny do mycia naczyń, do wyboru, do koloru.
Reszta tak samo,pełne półki.
Mimo że tak łatwo teraz sprzątać,to jest mniej czasu na gotowanie.Dlatego dobrze jest mieć kilka przepisów dań jednogarnkowych.Ja często je gotuję.Ten przepis dostałam od koleżanki.

Kurczak z ryżem .

6 podudzi
1/2 szklanki oliwy
3 cebule
4 ząbki czosnku
1 szklanka ryżu
puszka pomidorów bez skórki
2 szklanki rosołu z kostki
2 łyżeczki kurkumy
łyżeczka soli1/2 łyżeczki pieprzu
2 świeże papryki
szklanka kukurydzy z puszki.

Kurczaka obsmażyć na rumiano.Posiekaną cebulę i rozdrobniony czosnek też podsmażyć około 2-3 minuty.wybrać na talerz. Do pozostałej oliwy dodać ryż i smażyć na złoty kolor.Włożyć kurczaka,cebulę i czosnek,pomidory i kukurydzę wlać rosół,doprawić  kurkumą, solą, pieprzem i dodać paprykę.Przykryć garnek i wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 1 i 1/2 godziny.
Danie jest smaczne i można je jeść po podgrzaniu.


Dania jedno garnkowe można samemu komponować według upodobań.Ja nie lubię papryki i kiedy gotuję tylko dla siebie dodaję marchewkę,lub inne ulubione warzywo.

piątek, 7 grudnia 2012

Kręgi w zbożu.

Motto dnia:   Czucie i wiara silniej mówią do mnie,niż mędrca    
                      szkiełko i oko.

                      Czuj serce i patrz w serce.

                                                            Romantyczność
                                                            Adam Mickiewicz

Kręgi zbożowe istnieją naprawdę. Jest to jedna z największych zagadek opierających się wyjaśnieniu.
Nikt nie zdołał  dotychczas wytłumaczyć  jak powstają i w jakim celu.Wszystko co o nich się mówi dotychczas ,to tylko spekulacje i domysły. Najczęściej malkontenci twierdzą ,że są to twory ludzi, najczęściej studentów.
Oglądałam kiedyś w telewizji film dokumentalny, właśnie na ten temat. Film był produkcji angielskiej ,może dlatego,że właśnie tam pojawia się najwięcej kręgów.
Mandalę tworzono kilka dni i pracowało przy niej kilka osób.Zaangażowani byli też ludzie z okolicy.Obraz był marny.najprostszy jaki można stworzyć.
Natomiast oryginalne kręgi powstają w ciągu jednej nocy i nie ma żadnych śladów działalności ludzkiej.
Wzory są bardzo skomplikowane,mocno symboliczne i perfekcyjnie dokładne.
Nawet przy dziennym świetle człowiek nie jest w stanie tego dokonać.
Osoby ,które interesują się tym tematem wiedzą,że po wysłaniu w kosmos tabliczki informacyjnej o życiu na Ziemi, po jakimś czasie pojawił  się obraz tejże w formie kręgu,no może nie dokładnie,bo w kształcie prostokąta. miał tylko niewielkie różnice,ale to już niech wyjaśniają naukowcy.

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajki.-ciasto czekoladowe.

Motto dnia:   Pieniądze szczęścia nie dają.Dopiero zakupy.

                                                                            Marilyn Monroe.


Dzisiaj jest dla dzieci najradośniejszy dzień w roku.Każde dziecko powinno otrzymać prezent.Niestety tak nie jest. Ludzie dobrej woli robią co mogą, ale to i tak za mało.
Nie żal pieniędzy na wojny, na badania naukowe,które nie zawsze są uzasadnione.Istnieje masa ludzi,którzy dbają tylko o to, aby rosły konta w banku, albo w garażu stało 9 samochodów marki Rolls Royce.
Są też i tacy, którzy wydają na niepotrzebne rozrywki , używki i inne zabawy i to często nie własne,ale publiczne , albo firmowe.
A gdyby tak z wszystkich tych pieniędzy oddano 10% dla dzieci,aby zapewnić im radość.Co by się stało?
Ja nie mam wiele,ale zawsze staram się pomóc w jakiś sposób dzieciom, pokrzywdzonym przez los.
Teraz przygotowuję drobiazgi na kiermasz, z  którego dochód zasili organizację opiekującą się
dziećmi niepełno sprawnymi.
Wszystkim dzieciom chciałabym upiec pyszne ciasto czekoladowe,którego przepis dostałam od córki.

                                          Ciasto czekoladowe.

                                -100 gr gorzkiej czekolady
                                -50 gr masła
                                -100 gr cukru
                                -4 jajka.

Czekoladę łamiemy na kawałki.Mieszamy z masłem i rozpuszczamy na parze.Trzeba uważać ,aly czekolada nie zwarzyła się. Żółtka ubijamy z cukrem. Mieszamy z czekoladą. Dodajemy ubitą pianę z białek .Tortownicę  smarujemy masłem i przekładamy masę czekoladową.Trzeba piec około 30 min. w piekarniku nagrzanym do 150 stopni C.
Ciasto jest rewelacyjne.


środa, 5 grudnia 2012

Miejsca mocy.

Motto dnia:   Człowiek jest wielki w rzeczach krańcowych: w sztuce, w miłości, w głupocie,w nienawiści,w egoizmie,a nawet w ofiarności - ale światu najbardziej brak przeciętnej dobroci.

                                                          Erich Maria Remarque.

Zastanawiając się nad tematem kolejnego posta,kieruję się intuicja.
Coś się wydarza.Ktoś zadzwoni.Zauważę jakiś frapujący film,czy tak jak teraz ,wpada mi do ręki książka.
Tak było i tym razem.Szukając coś w pudłach ,trafiłam na bardzo ciekawą publikację.Przewodnik po miejscach mocy i niezwykłych miejscach w Polsce.
Na świecie najbardziej znane jest Stonehenge.Zaś najbardziej tajemnicze to Puerto de Hayu Marca w Ameryce Południowej.
Wszystkie informacje na ich temat ,to tylko hipotezy,no może jakieś szczątkowe informacje pochodzą z legend i przekazów historycznych.
Są jeszcze czakramy Ziemi.Punkty energetyczne,które są dosyć dobrze zbadane.
Najważniejsze z nich to Delhi,Mekka,Delfy,Jerozolima,Rzym,Velehrad i oczywiście nasz Wawel.
Polska jest jednym z najbardziej uprzywilejowanych miesc na Ziemi.
Na tak małym obszarze ma niezwykle dużo miejsc mocy.Naliczyłam ich ponad trzydzieści.Są to dosyć dobrze znane obiekty.
Czakram  Świętokrzyski,Góra Ślęża,Jasna Góra, Malbork czy Grabarka, to te bardziej znane. Są i mniejsze,ale nie mniej słynące cudami.
Istnieją od zarania dziejów.Zawsze były tam miejsca święte.Pogańskie miejsca,gdzie odbywały się rytuały,gdzie stały chramy,świątynie,a po wprowadzenie chrześcijaństwa powstawały kościoły.
Wszystkie miejsca mocy  są tłumnie odwiedzane przez pielgrzymów. występuje tam  rzeczywiście bardzo silna energia powodująca  cudowne uzdrowienia, wejścia w odmienne stany świadomości,powrót do przeszłości czy,,zobaczyć przyszłość."
W Polsce jednym z bardziej znanych jest pan Leszek Matela.Wspominam o nim,ponieważ byłam na jego odczycie,ale dosyć dawno.
Każdy powinien mieć takie swoje miejsce , gdzie czerpie energię i nabiera siły.Ja mam takie miejsce w Węsiorach i Odrach na Kaszubach.