Obserwatorzy

poniedziałek, 30 września 2013

Powroty, Suschi


Motto dnia: Wszędzie dobrze , ale w domu najlepiej.


Cały sierpień spędziłam w Gdańsku u rodziny. Było świetnie, ale stwierdziłam, że nie czuję się najlepiej w dużym mieście. Ostatnie siedem lat moje życie przebiegało trochę monotonnie, ale uporządkowane i przewidywalne. I było dobrze.
Kiedy Mama odeszła, trzeba było to moje życie przestawić na inne tory, ale zamiłowanie do spokoju, stabilizacji i porządku. pozostało.
Lubię ten, już mój zakątek Polski. Kocham ludzi, których tutaj spotykam. Czuję, że im też nie jestem obojętna. No i tutaj wszędzie jest blisko. Nie trzeba jechać autobusem, chociaż mam już przejazd darmowy.
W Gdańsku mam też kilka osób, które są mi bardzo bliskie i , z  którymi zawsze staram się widzieć, ale perspektywa szybkiego rozstania i długiej rozłąki gasi radość ze spotkania. pozostaje telefon i internet.
Zaraz po powrocie zajęłam się intensywnie działką.
W tym roku z powodu suchego lata owoce obrodziły gorzej, ale starczyło ich, aby zrobić trochę zapasów, bo zima bywa mroźna i smutna, a trochę słodkości w postaci soków i dżemów rozweseli długie, zimowe wieczory. No i nalewki, ale co ja mogę, że lubię je tylko produkować. W tym roku trochę przy stopowałam i przerzuciłam się na nalewki ziołowe. najulubieńsza to z żywokostu, która już pomogła niejednej osobie w jej dolegliwościach.
Mnie też pomogła, chociaż nie nalewka,a kompresy z korzenia startego i wymieszanego z masłem.
Miałam na kostkach u nóg stare kilku nastoletnie obrzęki.Po tygodniu czasu stosowania kompresów, obrzęki znikły. To już kolejny, znany mi przypadek skuteczności żywokostu.
Pokochałam też zioła szwedzkie, też nalewka. Zażywam je dwa razy dziennie i czuję się coraz lepiej.Polecam je każdemu, kto chce poprawić swoje zdrowie.
Każdy wyjazd do Gdańska wiąże się z nauką jakiejś nowej potrawy. Tym razem to było sushi.
Dowiedziałam się, że nie musi to być surowa ryba [napewno bym jej nie przełknęła.] Można zastosować surimi, ryby wędzone, czy z puszki, oraz inne dodatki jakie pod powie nam fantazja.
Dostałam od córki wszystkie potrzebne składniki i czekam teraz na okazję, aby je zrobić i podać gościom.

Nie będę opisywać procesu produkcji, ale polecam strony w internecie. Jest ich naprawdę bardzo dużo.
Mała dygresja. Nie wymawia się suszi, tylko susi.Też byłam zdziwiona.