Obserwatorzy

sobota, 29 marca 2014

Jak leczyć zapalenie stawów bez lekarstw.

Motto dnia:   Ból jest świętym aniołem-on to bardziej aniżeli 
                      wszystkie inne radości tego świata sprawił, iż 
                      wielu osiągnęło dojrzałość.

                                                              ADALBERD  STIFTER


Ból może i jest aniołem, ale ten ból, który powoduje reumatyzm jest tak destrukcyjny, że człowiek traci chęć do życia.
Lekarze przepisują coraz silniejsze dawki środków przeciwbólowych, a w końcu oznajmiają, że tego nie da się wyleczyć, Człowiek cierpi do końca życia, bez nadziei na wyzdrowienie.
Kiedy mieszkałam  na wybrzeżu, prowadziłam zdrowy tryb życia. Nie odczuwałam żadnych dolegliwości spowodowanych zakwaszeniem organizmu.
Po przeprowadzce na Śląsk, po 2-3 latach zaczęłam odczuwać bóle w stawach i kręgosłupie. Początkowo bagatelizowałam te objawy, zwalając wszystko na bliskość  Odry. Zmieniłam sposób odżywiania się. Przestałam zwracać uwagę na to co jem, a potrawy przygotowywałam takie jakie lubiła mama.
Mama była osobą wiekową i zasady zdrowego żywienia pojmowała inaczej: tłusto i dużo.
Przestałam kontrolować moją dietę, no i stało się. Przytyłam i zaczęły boleć mnie stawy i kręgosłup.
Próbowałam leczyć się farmakologicznie , ale to na dłuższą metę niewiele pomagało.
Przeszłam na zioła ,było coraz lepiej, ale wiadomo kuracje ziołowe trwają długo, ale są skuteczne.
Pewnego dnia postanowiłam zrobić porządek w zasobach mojej małej biblioteczki, no i znalazłam tą książkę. Już nawet nie pamiętam skąd ją mam. Zafrapował mnie jej tytuł.,,Jak leczyć zapalenie stawów bez lekarstw" autorstwa Margaret Hills i Christine Horner.


Przeczytałam ją natychmiast i zaczęłam  stosować zalecenia w niej zawarte. Zalecaną dietę, w zasadzie stosuję już od paru miesięcy. Doszedł jeszcze ocet jabłkowy, witamina C,wapno i na własną rękę
dodałam Eliminacid. Produkt zawiera wyciągi z owoców i nie posiada chemii. Mam nadzieję.
Minęło już trzy tygodnie ,,jak uzdrawiam swoje ciało.
Czuję się coraz lepiej. Czasem odzywa się jakiś ból tu i tam, ale autorka przestrzegała o takich przypadkach. wszystko po pewnym czasie mija.
W internecie jest wiele stron na temat równowagi  kwasowo- zasadowej. Mnie najbardziej zainteresowały Vita Natural Uzdrawiająca moc natury i Nasze Życie Bez Chemii.
Te strony i ta książka pomogą powrócić do zdrowia.
Chciałam zamówić książkę dla przyjaciółki. U wydawcy już nie ma. Znalazłam ją w księgarni internetowej Selkar.

piątek, 28 marca 2014

Detektyw w internecie.Kalarepka nadziewana.

Motto dnia:   Anioły są złe i dobre.
                      Anioły złe dają moc,
                      w zamian każą robić zło.
                      Anioły dobre są dobre.
                      Pomagają w rozwoju i w życiu.

Ostatnio w poczcie znalazłam e-maila od  ,,Szpieg As".Było to zaproszenie do zawarcia znajomości. Pomyślałam, że mamy podobne zainteresowania i przyjęłam zaproszenie. Niestety okazało się to pomyłką, ale dzięki temu znalazłam ciekawy filmik.
Jest to wykład dr. Bruce Lipton- Nowa Biologia -Umysł ponad Materią. Dowiadujemy się z tego wykładu, że nie ma czegoś takiego jak choroby genetyczne.
Wiedziałam o tym już od dawna.
 Przekonał mnie do tego System opracowany przez Roberta E. Detzlera. Jest to metoda pracy z podświadomością., Tak zwana potocznie SRT. Spiritual Response Therapy. Jest procesem badania podświadomego umysłu w celu odnalezienia i uwolnienia ukrytych blokad na drodze do zdrowia, szczęścia i rozwoju duchowego.
Cała ta wiedza przyszła do mnie jak wszystkie ,,znikąd".
Dla wyjaśnienia.
Nie uczęszczam na kosztowne kursy, czy warsztaty, nie stać mnie. Trafiam na książki w bibliotece, przysyłają mnie przyjaciele, albo poznaję ludzi, którzy akurat mają odpowiednią i pożyczają mnie. Ostatnie trzy lata mam internet i odpowiednie artykuły same mnie się otwierają.Możecie mnie nie wierzyć, ale tak się dzieje. Stosuję tą wiedzę od kilkunastu lat z  dobrym skutkiem.
Takim spektakularnym przypadkiem była mała dziewczynka, która urodziła się w rodzinie, gdzie dzieci przychodziły na świat z odstającymi uszami. Matka po urodzeniu córeczki od razu skomentowała to słowami.,,Będzie trzeba  zastosować w przyszłości operację plastyczną."
Bliska osoba z otoczenia, znająca działanie afirmacji i wizualizacji stwierdziła, że to nie będzie konieczne i zaczęła modlić się o zmianę przekonania i oczyszczenia negatywnej dolegliwości.
No i po jakimś czasie wszystko się wyprostowało.
Gdyby to było spowodowane skazą genetyczną, na pewno modlitwy by nie pomogły.
Tak też jest z wieloma innymi dolegliwościami.
Modlitwa, odpowiednie odżywianie, pozytywne nastawienie do życia, zdrowy tryb życia i życie pełne miłości działają cuda. Potrawa , którą proponuję należy do tych, które są zdrowe.

                                                         Kalarepka nadziewana

                                                          4-5 średnich kalarepek
                                                                   Farsz
                                                25 dag. mięsa mielonego indyczego
                                                2 jajka
                                                3 łyżki kwaśnej śmietany
                                                1 łyżka tartej bułki pszennej
                                                1 średnia cebula
                                                1 łyżka masła
                                                10 dag. parmezanu
                                                1 łyżka koperku,
                                                sól, pieprz.
                                                         
Kalarepki obrać obgotować w osolonej wodzie około 15 minut. Wyjąć z wody i ostudzić. Delikatnie ściąć górę i wyjąć miąższ, który należy posiekać. Masło rozgrzać na dużej patelni, podsmażyć cebulę, dodać mięso i smażyć 3 minuty. Włożyć miąższ i smażyć znowu 3 minuty. Dodać tartą bułkę, jajka i śmietanę. Żaroodporne naczynie posmarować tłuszczem, wysypać tartą bułką. Układać kalarepki napełnione farszem, ciasno obok siebie. Posypać parmezanem. Dodać 1/2 szkl. wody. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 20 minut. Podawać z grzankami.

niedziela, 23 marca 2014

Refleksje wiosenne. Podarunek Wenus.

Motto dnia:   Najbardziej straconym dniem jest
                      ten, w którym się nie śmiałeś.

                             Nicolas Sebastian Roch.


Wiosna w tym roku przywitała nas w pięknej słonecznej sukni obsypanej kwiatami.
Pola i  łąki zazieleniły  się w mgnieniu oka.
Spacer po łące uświadomił mnie, że czas przygotować się do zbioru ziół na ten rok. Stare pójdą na kompostownik.
Już pokazał się ,Jadalny  kurdybanek, jadalny jako surówka, ale jeszcze jest malutki i na sałatkę się nie nadaje. Dobry jest też jako przyprawa, kiedy go wysuszymy, pachnie jak maggi Będzie dobry w kwietniu.Tak samo podagrycznik, idealny przy schorzeniach stawów, reumatyzmie, stanach zapalnych nerek i pęcherza. Wspomaga też przemianę materi. Też jest smaczny jako sałatka. Wykorzystujemy wówczas młode listki.
Z tą roślinką wiąże się pewne skojarzenie. Całe lata walczyłam z dziką pietruchą, tak nazywano w moich stronach właśnie podagrycznik.
Pewnego razu odwiedziła mnie moja przyjaciółka. Byłyśmy na działce i kiedy zobaczyła jak wyrywam i wyrzucam te ,,chwasty" skarżąc się na ich ekspansję , oświeciła mnie jakie dobro marnuję. Od tego czasu nie mogę doczekać się, kiedy wyrosną na tyle, aby je jeść. Stąd konkluzja. Najważniejsze jest zdrowe i pożywne jedzenie.
Sałatka z mlecza przed kwitnieniem i majowa pokrzywa, też są smaczne. Należy pokrzywę dobrze umyć i posiekać. To samo robimy z mleczem, tylko po posiekaniu jeszcze raz spłukujemy aby pozbyć się goryczki.
Właśnie te wiosenne zioła mają różnorodne zastosowanie, a jakie? polecam bardzo ciekawą stronę dr. Henryka Różańskiego. Opisuje on tam w bardzo fachowy sposób wszystkie właściwości i zastosowanie ziół.

                                                            Podarunek Wenus

                               10 dkg. roszponki,1 dojrzała gruszka, 10 dkg. rokpola,
                               1 łyżka posiekanych orzechów włoskich,  lub migdałów,
                                      1/2 łyżki octu winnego, 1 mały fenkuł,
                               1 dymka, 1 łyżka śmietany, sok z 1/2 pomarańczy,
                                    1 łyżka soku z cytryny, sól i pieprz do smaku,
                                                1 łyżeczka posiekanego koperku.

Wszystkie warzywa umyć i osuszyć. Sałatę rozdrobnić. Gruszkę pokroić w plasterki. Dymkę i fenkuł pokroić w krążki. Śmietanę, soli , ocet i przyprawy zmiksować. Sosem polać wymieszane składniki, posypać orzechami i koperkiem. Udekorować serem. Podawać z grzankami posmarowanymi masłem ziołowym.

środa, 19 marca 2014

I znowu Wiosna. Sałatka wytworna.

Motto dnia:   Bo miłość nie polega na tym, by stać nieruchomo jak pustynia, ani hulać po świecie jak wiatr, ani patrzeć na wszystko z daleka, jak Ty.

                                             Paulo Coelho.

Każdego roku o tej porze, ludzie odbudowują energię, którą stracili w okresie zimy, kiedy to aktywność  spada, człowiek zapada się w fotelu i nic  nie chce. Wtedy przychodzą negatywne , pesymistyczne myśli.
Z nastaniem wiosny wszystko się zmienia. Świat jaśnieje, robi się lekki, przyjazny i radosny.Odradzają się marzenia, plany i pragnienia. Ludzie działają, aby osiągnąć to co zamierzają. Szukają swojej drogi usłanej różami.
Jest odłam ludzi, którzy nigdy nie przyznają się do swoich marzeń i pragnień. Twierdzą, że przyzwyczaili się do tego co już istnieje, nie chcą zmian, ani nowości.
Często sugerują się przykrymi doświadczeniami, lub sugestiami innych, ale to nie prawda. W skrytości ducha też pragną miłości, bezpieczeństwa, szczęścia i radości.
Otwórzmy się na te dobre i konstruktywne emocje. Nie bójmy się je manifestować, mówić o nich, głosić światu, że chcemy tego, że czekamy. Świat to usłyszy i odpowie.
Nawet nie wyobrażacie sobie jak jest to prawdziwe i realne. Już biblia mówi,,Zaprawdę powiadam wam, ktokolwiek by rzekł tej górze [problem] wznieś się i rzuć się w morze, a nie wątpiłby w sercu swoim, lecz wierzył , że stanie się to co mówi, spełni mu się."
Świat jest oparty na  plusie i minusie. Problemy nie dotyczące bezpośrednio będących na plusie są dla nich nieistotne. Nie widzą oni uzasadnienia angażowania się w pomoc. Trzeba uświadomić tym ludziom, że w przyszłości mogą oni potrzebować pomocy.
Jeżeli zrobimy coś teraz, to wyjdzie nam na plus. Nie tylko pieniądze są zabezpieczeniem na sukces i szczęście.Prawdziwe szczęście polega na czynieniu dobra wokół  siebie, więc czyńmy to dobro, a ono wróci do nas.



Otwórzmy więc okna na ten wiosenny powiew miłości, radości i szczęścia, niech ogarnie nas swoją mocą.
Z miłością polecam też sałatkę, którą wypróbowałam.

                                                                    Sałatka wytworna

                                                   50 dkg.szparagów, 2 karczochy, 1 awokado,
                                                   1 cykoria, zielona sałata,
                                                   1/2 pęczka pietruszki, rzeżucha,
                                                   sok z cytryny,
                                                   sos winegret, sól, cukier

Szparagi obrać obciąć twarde koniuszki.Gotować w kwaśnej ,lekki posłodzonej wodzie pod przykryciem. Karczoch po obraniu ugotować podobnie jak szparagi. Po ostudzeniu pokroić na cząstki.
Awokado obrać i pokroić w plasterki. Cykorię pokroić. Rzeżuchę rozdrobnić. Pietruszkę posiekać. Wszystkie składniki skropić sokiem z cytryny. Ułożyć w salaterce liście sałaty, a na nich  warzywa i zieleninę. Zalać sosem winegret. Odstawić na godzinę w chłodne miejsce. Przed podaniem udekorować kwiatami nasturcji, które są jadalne.


środa, 12 marca 2014

Warzywa, które trują.. Pilaw z pieczarkami.

Motto dnia:   ,,Najsmaczniejsza [ najzdrowsza] ryba, którą sam złowisz.".


W ostatnich miesiącach spotkałam się z kilkoma przypadkami zatrucia pokarmowego.
Ja osobiście zatrułam się ogórkiem i rzodkiewką.
Przebieg dolegliwości był tragiczny.
W między czasie, dowiedziałam się o przypadku zatrucia pomidorem i sałatą.
Wszystkie te warzywa były kupowane w hipermarketach. Postanowiłam nie kupować żadnej zieleniny w tych sklepach. Wybieram te, gdzie są produkty wyhodowane w Polsce. Na szczęście producenci mają obowiązek zaznaczania kraju pochodzenia danego towaru.
Są też targowiska i małe sklepiki, gdzie można dostać rodzime warzywa i owoce. Asortyment jest uboższy i nie tak piękny jak te zagraniczne, ale przynajmniej mamy nadzieję, że się nie zatrujemy.

Polskie warzywa i owoce, szczególnie te pochodzące z małych
gospodarstw rolnych są na pewno zdrowsze, chociażby dlatego,
że rolnicy oszczędzają na chemikaliach, ratując nasze zdrowie.



Popierajmy ich , przyczyniając się tym samym do ich rozwoju.




                                                              Pilaw z pieczarkami

                                        25 dag pieczarek                    1/2 łyżeczki mielonego kminku
                                        1 szkl. ryżu                             1/2 łyżeczki pieprzu
                                        2 szkl. wody                           łyżka suszonych warzyw
                                        4 łyżki masła                          łyżka posiekanego koperku
                                        1 duża cebula
                                        1-2 goździki


Obraną cebulę kroimy w kostkę. na rozgrzane masło dajemy cebulę, kminek, goździki, pieprz i pokrojone pieczarki. Smażymy około 5 minut, lekko mieszając.
Całość przekładamy do rondla. Przesmażony ryż 3 minuty.Wlać wodę. gotować 15 minut. Ryż przełożyć do rondla. wymieszać z pieczarkami i cebulą, przykryć i wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 stopni na 20 minut. Przed podaniem posypać koperkiem.

poniedziałek, 10 marca 2014

Co z tym światem. Karp według Andrzeja.

Motto dnia:  Gdy ktoś przeżywa swoje życie w miłości, które nie oczekuje nagrody,w odpowiedzialności, która nie podlega niczyjej krytyce lub pochwale- to znak wiary, ufnej w ostateczne zwycięstwo.

                                                Karl Rahner

Obserwując teraz to co się dzieje na świecie, trzeba mieć dużą wyobraźnię i wielki zasób nadziei, aby wierzyć, że na świecie zapanuje raj.
Mimo to istnieją ludzie, którzy wierzą, a ja do nich należę, że wkrótce nastąpią zmiany na planecie powodujące ,że zapanuje pokój i harmonia.
Tylko ludzie muszą pozbyć się strachu, nienawiści i lęku.
Już św. Franciszek głosił, że najważniejsza jest w życiu człowieka dobroć. Niestety, ludzkość zawsze postępuje egoistycznie. Kieruje się zawiścią, nienawiścią i innymi niskimi emocjami, które blokują ich drogę do doskonałości.
Wystarczy, aby każdy zaczął kierować się miłością, dobrocią, życzliwością.
Kiedy nastąpi harmonia i ludzie zrozumieją, że tylko pozytywne emocje spowodują, że na świecie zapanuje pokój, osiągniemy Raj.
Warto wzbudzać w sobie te piękne uczucia, aby przyczynić się do stworzenia wspaniałej przyszłości.
Bądźmy dobrzy dla innych. Kochajmy naszych bliźnich. Darzmy wszystkie istoty, te małe jak i duże miłością, tak jak nauczał św. Franciszek.

                                                            Karp według Andrzeja

                                               
                                                     2 filety z karpia oczyszczone z ości
                                                     2 duże cebule pokrojone w plastry
                                                     zioła przyprawowe do ryb
                                                     olej słonecznikowy do smażenia

Filety kroimy na porcje, przyprawiamy ziołami i obkładamy pokrojoną cebulą.Wkładamy na 12 godzin do lodówki. Po tym okresie rybę panierujemy i smażymy na oleju.
Podajemy z surówką z kiszonej kapusty.
Potrawę tą jadłam w Wielkiej Brytanii, przygotowaną przez Andrzeja ,partnera mojej kuzynki Basi.
W Polsce istnieje przekonanie, że najlepsze karpie są te średnie. Nie mają zapachu mułu.
Ten , który jadłam , był duży, ale dzięki cebuli nie miał przykrego zapachu.
Czytając stronę Instytutu naukowo-badawczego im. profesora Ryszarda Lorenca w Krakowie, dowiedziałam się , że cebula absorbuje, wszelkie toksyny, dlatego należy ją wyrzucać.

sobota, 8 marca 2014

Postanowienia na Nowy Rok. Naleśniki trzy w jednym.

Motto dnia: Nowy Rok jaki, cały rok taki.


Chciałam napisać ten post już w dniu Nowego Roku. Niestety nie miałam dostępu do bloga.
No i tak minęło prawie dwa miesiące, kiedy odzyskałam dostęp do internetu.
Każdego roku w Sylwestra większość ludzi redaguje Postanowienia na nadchodzący rok, ale nigdy ich nie realizuje. Ja robiłam tak samo.
W tym roku postanowiłam nie planować niczego.Założyłam, że będę żyć z dnia na dzień.
Nie planować, wymyślać nowe zadania, realizować pomysły, które nie zawsze  są uzasadnione.
Pomyślałam, że  należy lepiej obserwować to, co się dzieje wokół nas i wtedy robić to co nam intuicja podpowiada. Tak też robię do dzisiaj. Wiele zrozumiałam i ustrzegłam się od błędów, które mogłam popełnić. Na razie minęło niewiele dni mojej nowej drogi, ale wydaje mnie się , że idę we właściwym kierunku.
Mam marzenia, które pozostawiam w sferze marzeń i nie przenoszę ich do postanowień. Obserwuję codziennie życie i czekam na znaki, kiedy będę mogła je zrealizować. Wierzę, że wkrótce się pojawią.

                                                    Naleśniki trzy w jednym

                                                       Ciasto do naleśników
                                                      1 szkl. mąki przesianej
                                                      1 szkl. mleka
                                                      3/4 szkl. gęstej śmietany
                                                      1/4 łyżeczki soli
                                                      2 jajka
 
                                                                 Farsz

                                                       3/4 szkl. blanszowanego i posiekanego szpinaku
                                                       115 g. drobno posiekanych  pieczarek,
                                                             lub 30 g.suszonych grzybów
                                                       1 łyżka stołowa masła
                                                       2 drobno posiekane dymki
                                                       2 szkl. posiekanej wędzonej szynki

                                                              Sos beszamelowy

                                                       1 łyżka stołowa masła
                                                       1 łyżka mąki
                                                       1/2 szkl. mleka

Płaty naleśnikowe nadziewamy farszem, układamy w żaroodpornym naczyniu i zalewamy sosem.
Zapiekamy w piekarniku w 180 stopniach. Można podać z jakąkolwiek sałatką.
Dobra rada. Sprawdziłam. Produkty siekane, nie mielone są naprawdę smaczniejsze.

Przepis ten znalazłam w moich starych książkach kucharskich. Napisała ją Pani Aniela Rubinstein, Zona słynnego pianisty Artura Rubinsteina była świetną kucharką, a przysłowie ,,przez żołądek do serca" w tym wypadku było kluczowe.

wtorek, 4 marca 2014

Witajcie w mojej bajce.

Motto dnia: Wszędzie dobrze, ale brakuje zabawek.


Po długiej nieobecności powróciłam do domu.W tym czasie odwiedziłam kilka dalekich miejsc.
Byłam w moim ukochanym Gdańsku gdzie spotkałam się z moimi dziećmi. Spędziłam wspaniałe święta, zaliczyłam zimowy kulig i spotkałam kilku przyjaciół.
Dużą część czasu zabrały mnie odwiedziny mojej najbliższej kuzynki w Wielkiej Brytanii.
Jestem zauroczona tym krajem. Wszystko mnie się tam podoba.
Ludzie, miejscowości, sposób życia czy architektura, robiły na mnie duże wrażenie.
Właśnie architektura. Nie spotkałam żadnych blokowisk. Jedyne wieżowce, to biurowce w centrum miasta, a te kilka wielopiętrowych budynków, to się nie liczy. Większość obywateli mieszka w szeregowych domkach z ogródkiem, gdzie każdy mieszkaniec domu ma prawo do własnej sypialni.
Miasta zachowały swój charakter, nie widać żadnych śladów po zniszczeniach wojennych a te, które powstały z winy nieubłaganego czasu zostały pieczołowicie odrestaurowane.

Marzyłam, aby obejrzeć te najciekawsze zabytki, ale nie pozwoliły na to okoliczności jaki zastałam na miejscu.
Kuzynka przyjęła mnie bardzo serdecznie, iście po królewsku. Tak mnie karmiła, że bałam się , iż przytyję, ale na szczęście tak się nie stało. Atmosfera była tak przemiła, ze nie miałam czasu stresować się, a to chyba powoduje złe trawienie. Nie miała natomiast czasu, aby pokazać te ciekawe miejsca, które były w pobliżu. Czekała na swojego pierwszego wnuka. Oczywiście mnie też udzieliła się atmosfera i wszelkie inne projekty odeszły w zapomnienie.
Mimo tego zobaczyłam co nieco.
Pierwsze to miejscowość , w której mieszka moja kuzynka. Zwiedziłam duże miasto i jego zabytki, atmosferę panującą i nastroje Polaków, którzy tam mieszkają.
Następnie pojechałyśmy do mojej siostrzenicy, przyszłej mamusi. Podróż trwała 3 i 1/2 godziny autobusem. Też coś zwiedziłam. Wprawdzie z okien autokaru, ale to już nie nowość.
Na miejscu , w pobliżu domu też było co zwiedzać. Tak , że te  dwa tygodnie też wykorzystałam. W między czasie czekałyśmy na Kubusia. Trochę się ociągał z przyjściem na ten świat.
Nie doczekałam się, aby powitać go osobiście. Urodził się dopiero po moim powrocie do kraju.
Dodatkową korzyścią tych moich wojaży były przepisy kulinarne po większej części udostępnione mnie przez partnera mojej kuzynki. Ma ona szczęście, facet świetnie gotuje, a to cecha bardzo cenna.
Bardzo zaciekawiło mnie to, że wszystkie mięsa przygotowane do obróbki termicznej, Andrzej panierował ziołami i przyprawami,a następnie obkładał pokrojoną cebulą. [Oczywiście oprócz mięsa przygotowanego do zupy.]
Odstawiał na 12 godzin w chłodne miejsce. Dopiero po tym okresie piekł, dusił lub smażył.
Cebulę wyrzucał.
Bardzo smakował mi boczek duszony w winie.


Inne rodzaje mięs jak, kurczaki, karkówka, schabowy można przygotowywać podobnie. Cebulę wyrzucamy. Smacznego!