Obserwatorzy

piątek, 31 sierpnia 2012

Tuńczyk

Nie będę podawać przepisów na potrawy z tej ryby,bo od dłuższego czasu ich nie jem.
Właśnie w telewizji idzie reportaż z połowu tych ryb.Mówią, jak są one zagrożone,jak spadła ostatnio ich populacja,O 75%,to tragiczne. Jak długo będzie popyt na tą królewską rybę,tak długo będą je zabijać.
Bardzo chwalebne są działania Greenpeace,ale to konsumenci powinni powiedzieć stop.
Jest tyle zamienników białka,nawet ryb.Rozwinął się też przemysł hodowlany gatunków,które są podatne na tego rodzaju zabiegi.
Jest tyle alternatywnych wyjść z sytuacji.
Przeczytałam masę książek i artykułów na temat żywienia i wiem na własnym doświadczeniu ,że sami kreujemy nasze nawyki żywieniowe.
Mam grupę krwi AB,powinnam odżywiać się,przede wszystkim produktami zbożowymi.
Niestety, mój organizm nie toleruje węglowodanów.Jarzyny,nabiał i mięso z drobiu,są moim podstawowym pożywieniem.
Na szczęście uwielbiam nabiał.Twarogi,sery i inne przetwory,a nawet zwykłe mleko,mogę jeść stale.
Przestańmy jeść tuńczyki,dziczyznę,wieloryby itp.Wieloryby też nie są nam potrzebne do konsumpcji.
Polecam stronę Wikipedii Ssaki zagrożone wyginięciem.Jest tam bardzo dużo informacji i cała lista tych istot ,o które powinniśmy dbać i chronić je.
Warto przeczytać i zastanowić się.
Co my robimy dla nas i naszych dzieci ?
Nasza ukochana Gaja już tego nie wytrzymuje.
Zauważmy te kataklizmy i opamiętajmy się.Nie mam możliwości brać czynnie udziału w protestach,ale jeżeli prości ludzie zmienią sposób myślenia i odczuwania zacznie się coś zmieniać.
Nie przemawia do mnie to ,że trzeba z czegoś żyć.Zmień zawód,sposób zdobywania funduszy na utrzymanie.Zawsze znajdzie się jakieś wyjście.Spróbuj.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Niedzielny obiad.-Królik w smietanie.

Uwielbiam gotować Mieszkając w Gdańsku, co jakiś czas urządzałam proszone obiadki dla mojej rodziny.Byłam szczęśliwa,gdy potrawy znikały z półmisków,a dzieci prosiły o jeszcze.W Kożlu nie mam takich możliwości,jedynie od czasu do czasu zapraszam zaprzyjażnione panie aby uraczyć je jakimś smakołykiem.
Ostatnio dostałam od sąsiada z działki królika.Postanowiłam przygotować proszony obiad.
Recepturę dostałam od nieocenionej Marysi,która ma to szczęście,że może co niedzielę gościć u siebie dzieci.

Królik w śmietanie po francusku.

Królik podzielony na porcje {może być pierś z kurczaka}
2 łyżki oleju słonecznikowego
2 do 4 mini smażone cebulki Knorra
1/2 litra śmietany 18%
150-200 gr.pieczarek.

Po panierowaniu pozostawić mięso na dwie godziny.Następnie podsmażyć na oleju.Podlać wodą i dusić pod przykryciem do miękkości.Pod koniec dodać pieczarki i śmietanę.Dusić jeszcze 10 minut.

Potrawa się udała .Do tego przygotowałam kugiel z ziemniaków.Jest to żydowska zapiekanka z ziemniaków, coś w rodzaju babki.
Na deser przygotowałam szarlotę z jabłek,coś pysznego.

Szarlota z jabłek

3 żółtka
2/3 skl.cukru
szczypta soli
2 szkl.startych jabłek
5 łyżek zmielonej macy{można zastąpić tartą bułką}
2 łyżeczki startej skórki z cytryny
1 łyżka śliwowicy,wiśniówki lub winiaku
3 białka ubite na pianę
4 łyżki zmielonych orzechów włoskich
masło do smarowania blachy.

Z żółtek ubić kogiel- mogiel,wymieszać z jabłkami,macą,skórką i alkoholem.Lekko wymieszać z białkami.posypać orzechami{mogą być mielone migdały}.
Piec około35 min. w 180 st.C.Podawać z bitą śmietaną.
Przepis zaczerpnęłam z mojej ulubionej książki kuchni żydowskiej, autorstwa Katarzyny Pośpieszyńskiej.Wszystkie przepisy pochodzenia żydowskiego,które umieszczam w postach,są z tej publikacji.
Jednym słowem obiad się udał.Panie poprosiły o przepisy,a to już sukces.
Lubię takie imprezy,a i Mama jest zadowolona.Myślę że po jakimś czasie powtórzę to.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rok 2012

Tak.Dylemat dla każdego myślącego człowieka.Cały czas jesteśmy w dualności.Wierzyć czy nie wierzyć.Internet jest pełen stron mówiących o przemianach nadchodzących szybkim krokiem.
W zasadzie wszystkie te przekazy niewiele się różnią od siebie.Wszystkie mówią o wielkich zmianach na Ziemi i w nas samych.Wszystkie są bardzo optymistyczne i pełne nadziei dla ludzkości.
Jedynym warunkiem na osiągnięcie tego wspaniałego życia jesteśmy my sami.Jaką mamy samoświadomość,jakie emocje nami kierują, jacy jesteśmy,to wszystko będzie ważne podczas Wzniesienia.
Obserwując wszelkie przemiany na Świecie można wnioskować, ze jednak coś się dzieje.
Czasem triumfuje zło i przemoc,a czasem dobro,miłość,zaufanie i wiara.Tylko dlaczego o tych ostatnich mówi się tak mało.Chyba komuś bardzo zależy na tym ,aby ludzie mieli wrażenie,że tych złych jest więcej. Dobro jest ciche nie manifestuje się,aby je dostrzec trzeba być bardzo uważnym i spostrzegawczym.
Łatwo zaobserwować to na przykładzie młodzieży.Wydawało by się że młodzież jest zła,zdeprawowana,a tak wcale nie jest.Ci żli są hałaśliwi,agresywni dlatego ich słychać i widać,ale wierzcie mi, tych dobrych,mądrych,pełnych miłości i wiary jest dużo więcej,tylko są mniej zauważalni.
Zastanówcie się jak jest w Waszym kręgu krewnych i znajomych. W moim kręgu nie widzę prawie żadnych istot złych.Dzieci są mądre,dobrze się uczą,są chętne w słuchaniu nauk rodziców i nauczycieli.No może jest jakiś wyjątek,ale jak się dobrze zastanowić to wcale nie jest zła,tylko zbieg pewnych okoliczności i wpływ środowiska skierowały tą istotę na negatywną stronę.
Jest jeszcze karma która ma wpływ na nasze życie,ale to już inne zagadnienie.
Patrzmy na nasze dzieci jak na anioły,darzmy ich bezgraniczną miłością,ufajmy im wskazując drogę do Boga,a na pewno nie zbłądzą.
Bądżmy pełni nadziei i ufni w miłości Boga do nas,pozbądżmy się strachu i czekajmy na koniec roku.
Ja czekam,stosując emocje wdzięczności,zaufanie,wybaczania mając intencje jak najbardziej pozytywne w stosunku do ludzi świata i ziemi.Amen.


piątek, 17 sierpnia 2012

Maliny c.d.-Nalesniki z kremem malinowym.

Maliny to owoc,który nadaje się tylko do deserów.Przeszukałam wszystkie moje zeszyty i nie znalazłam żadnego przepisu mówiącego o wytrawnym używaniu malin.
Natomiast O deserach cały plik.Zainteresował mnie szczególnie jeden.Bardzo oryginalny w swej prostocie.

Naleśniki z kremem malinowym.

Ciasto na naleśniki,usmażyć placki i trzymać w cieple.
Maliny przetrzeć przez sito, dodać serek homogenizowany.Posłodzić do smaku.
Śmietankę kremówkę ubić na sztywną masę,dodać do mieszanki serowo-malinowej,
schłodzić przez 2-godz.
Na cipłe placki nakładać schłodzony krem i podawać ciepłe.
Pyszne.
Jako zaprawy robię soki i dżemy.Zimą bardzo się przydają.
W tym roku maliny bardzo obrodziły,więc robię słoiki dla całej rodziny. mam nadzieję, że ktoś przyjedzie.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Balladyna w malinowym chruśniaku.

Maliny pięknie obrodziły.Jemy codziennie na deser pełne czarki.Robię tez soki i dżemy.Brakuje mi słoików,ale trzeba wszystko zagospodarować.Nie można marnować żadnych darów Bożych.
Przypomniałam sobie w trakcie zbierania malin ,że w liceum występowałam w szkolnym teatrze.Przygotowywaliśmy Balladynę J.Słowackiego.Ja grałam Balladynę. Wtedy wydawało mi się to nie bardzo chwalebne,a przecież była to postać tytułowa.Może dlatego ze był to bohater negatywny.No ale młodość ma inne hierarchie wartości.
W trakcie zrywania owoców przypomniałam sobie wszystkie kwestie.Było to dla mnie mocne przeżycie.Nie wiem dlaczego,ale praca w ogrodzie przypomina mi wiele utworów z literatury polskiej.Leśmian ,Czechow, Gałczyński,nie mówiąc już o utworach dla dzieci,gdzie aż się roi od warzyw i owoców.
Maliny nie mają tak wyrazistego smaku jak wiśnie,dlatego do dżemu dodaję jabłka,albo kakao.Są wtedy bardziej wyrafinowane.Tak jak do musu jabłkowego dodaję trochę chałwy.
Któregoś dnia znalazłam wpis na blogu,gdzie jakaś pani protestowała,że autorka wykorzystała przepisy z jej bloga.
Rozumiem to,ale przecież ja tez mam kilka teczek z różnymi przepisami z czasopism,od przyjaciółek czy znajomych.Jeżeli umieszczę któryś w poście to będzie plagiat?Przepisy się powielają.Wystarczy zmienić trochę gramaturę,czy dodać jakiś nowy składnik i już mamy coś nowego,a przecież to samo.
Swojego czasu tez chciałam napisać książkę kucharską,ale zanim to zaczęłam,pojawiło się na rynku tyle książek,że odstąpiłam od zamiaru opublikowania moich przepisów.
Będę je umieszczać na blogu.

sobota, 11 sierpnia 2012

Dlaczego ogórek nie śpiewa.

Skończył się sezon na ogórki.Zrobiłam kilkanaście słoiczków z tym pysznym owocem-warzywem.Codziennie jadłam po kilka sztuk w formie mizerii,albo z miodem.W tej postaci są pyszne.Smakują jak melon.Trochę mi się przejadły,ale tak to jest z sezonowymi produktami.
Teraz zaczęły się cukinie.Faszerowane z różnymi rodzajami nadzienia.Najlepsze jest mielone indycze,nie tłuste,delikatne.Lubię też panierowane,smażone krążki z cukinii.
No i leczo.
Poszperałam trochę w internecie i znalazłam świetne przepisy na chutnej z cukinii.Zrobiłam dwa rodzaje.Jeden z jabłkiem,drugi z papryką.
Początkowo nie chciałam robić żadnych zapasów,ale kiedy dowiedziałam się ,że moja najstarsza wnuczka będzie od pażdziernika przez 6 miesięcy w Krakowie,zaczęłam przygotowywać przysmaki.Do Kożla z Krakowa jedzie się dwie godziny bezpośrednim pociągiem.Mam nadzieję,że będzie często mnie odwiedzać.
Już 6-ty rok mieszkam w tym Kożlu.Bardzo tęsknię za moją rodziną, za dziećmi,za wnukami.Nie widzę jak rosną jak się rozwijają.Bardzo mi ich brakuje.
Brakuje mi też moich przyjaciół.Spotkań z nimi.
W Gdańsku zawsze coś się działo.Często były organizowane spotkania,wykłady,seminaria na których można było posłuchać interesujące tematy,a tu nic,pustynia.Dzięki Opatrzności mam laptopa,ale to nie to samo co żywe słowo i współtowarzysze.
Zresztą i tak nie mogę zostawić mamę samą na dłużej niż na dwie godziny.
Widocznie mam taką karmę i muszę cierpliwie ją odrabiać.
Znalazłam tez bardzo ciekawy przepis.Faszerowane kwiaty z cukinii.Muszę koniecznie spróbować. Nie przypominam sobie w jakim są stanie te kwiaty,ale jeżeli deszcz ich nie zniszczył to zaraz je wypróbuję.
Opiszę wrażenia w następnym poście.