Obserwatorzy

wtorek, 12 marca 2013

Przedwiośnie. Deser Danieli.

Motto dnia:   Bogaty- to nie ten, kto ma dużo pieniędzy,lecz ten kto może sobie pozwolić na życie wśród uroków jakie roztacza wczesna wiosna.


Wszyscy już czekają na wiosnę. a tu nagle śnieg, wichura, jednym słowem zima.
Pochowałam wszystkie zimowe czapki i szaliki, no i trzeba było powyciągać z powrotem.
W ogrodach też jeszcze pusto. Ziemia jest martwa , jedynie roślinki zimozielone lśnią gdzieniegdzie.
Wiosno, wiosno,gdzie jesteś?  Czy Twoi zwiastuni muszą być tacy mroźni?  Tęsknię za tymi spacerami na działkę, tymi pracami w ogrodzie. Lubię przypatrywać się, jak nowe wychyla się z ziemi. Sadzić rozsady. Wysiewać nasiona do gruntu. Planować i cieszyć się na samą myśl, co z tego wyrośnie.
Na mojej działeczce wszystko jest posprzątane, gotowe do nowego sezonu. W domu leży przygotowany plan , jak co wysiać.Tylko wyjść do ogrodu.
.W tym roku Wielkanoc przypada na przełomie marca i kwietnia.Wyjątkowo wcześnie. W poprzednich latach miałam już forsycje i przebiśniegi , w dniu świątecznym, na stole. W tym roku trzeba będzie zadowolić się kwiatami kupionymi w kwiaciarni, ale to nie to samo. Świadomość, że coś wyrosło dzięki Twoim zabiegom wywołuje niebywałe pokłady szczęścia i radości.
Nie traćmy jednak nadziei. Wiosna napewno przyjdzie. Będziemy cieszyć się każdym nowo zakwitłym kwiatkiem, każdą roślinką wychodzącą z ziemi. Cieszmy się tym, radujmy, bądźmy jak dzieci, które dostały nową zabawkę.

                                               Deser Danieli. Wszystko na oko.

                                             Płatki owsiane.
                                             Kostka masła.
                                             Miód.
                                             Bakalie.
                                             3 jajka.
                                             Proszek do pieczenia.
                                             Sos waniliowy.
                                             Owoce.
                                             Przyprawa korzenna.

Płatki z proszkiem do pieczenia zalać wodą i odstawić na 20 minut. Następnie dodać miód, bakalie, ubite jajka i roztopione masło. Wszystko przełożyć na blachę, zalać sosem waniliowym i obłożyć owocami.  Posypać subtelnie przyprawą korzenną. Piec w 180 st. C. około 40 minut. Podawać jeszcze ciepłe. Jest smaczne, a przede wszystkim zdrowe. Ma dużo składników dostarczających witaminy, minerały i błonnik.


Ciasto Danieli wygląda podobnie.

niedziela, 10 marca 2013

Moda,moda,moda...Tort naleśnikowy.

    Motto dnia:   Teraz moda jest taka,że nie odróżnisz dziewczyny  
                        od chłopaka.



Wczoraj wnuczka spodziewała się gościa.Ponieważ była zajęta, ja otworzyłam drzwi, gdy zadzwonił dzwonek.
Byłam święcie przekonana,że gościem będzie  kolega.Jakież było moje zdumienie, gdy na progu zobaczyłam dziewczynę.Długie kręcone włosy, kolorowa kurtka i typowo dziewczęca czapka.
Usłyszałam ciche ,, dzięń dobry",ale po wejściu do mieszkania okazało się ,że to jest mężczyzna w dodatku bardzo mądry i zdolny. Jeszcze parę lat temu, jakoś  tak w czasach mojej młodości nie było do pomyślenia, aby się tak pomylić.
Chłopak to był chłopak, a dziewczyna nawet ,jeżeli była w spodniach, to emanowała dziewczęcością. Wtedy jeszcze dominowała Epoka Ryb.Teraz,kiedy zaczęła się Epoka Wodnika , wszystko się równoważy.Zacierają się nawet różnice w wyglądzie ludzi.
Idąc ulicą czasem trudno odróżnić kogo mijamy , chłopca,czy dziewczynę.
Także w sferze intelektualnej i  emocjonalnej  wszystko się wyrównuje.
Może to i dobrze.Może na tym polega postęp w osiąganiu wyższych poziomów świadomości.
Na szczęście nic się nie zmieniło w gustach dotyczących dobrego jadzenia.Wszyscy lubią naleśniki.Na święta wielkanocne często przygotowuję ,, Tort naleśnikowy."
                                     Tort naleśnikowy

                               Ciasto naleśnikowe z mąki ,mleka, 4 jajek i oliwy.

                                     Farsz z różnych rodzajów mięsa mielonego.

Naleśniki smaruję dokładnie mięsem. Przekładam warstwami jeden naleśnik na drugi jak tort.
Posypuję startym żółtym serem i zapiekam w piekarniku. Farsze mogą być różne w zależności od ulubionego smaku. Mięsne, rybne, warzywne, czy z nabiałem . Podaję na gorąco z surówką .


piątek, 8 marca 2013

8 Marca. Magia miłosna. Coś nia ząb.

Motto dnia:     Oto rozmaryn na pamiątkę:
                      proszę Cię luby pamiętaj...

                           ,, Ofelia do  Hamleta."


Dzisiaj 8 Marca.Ja ten dzień zapamiętałam jako dzień goździków i rajstop.W czasach PRLu był obchodzony bardzo uroczyście.
Mężczyźni wracali do domu po hucznych, zakrapianych obchodach tego święta w pracy z połamanym częstokroć goździkiem w ręku.
Jeżeli żona była mało wyrozumiała, to jeszcze  jako dodatek  dostawała prezent w postaci siniaków.
Mnie ten zaszczyt na szczęście ominął. Mój mąż wypływał w  dalekie rejsy i nie był damskim bokserem. Gdy wracał z dalekich podróży był prawdziwy Dzień Kobiet.
Teraz jest inaczej. W pracy odbywa się to kameralnie i wtedy kiedy pracownicy wyrażą chęci.
Jedynie jeszcze w szkole chłopcy przynoszą dziewczynkom lizaki.
Magia miłosna. bo o to chodziło, została zatracona. Nieliczni o tym pamiętają, ale głowa do góry. Teraz też można przygotować coś smacznego, aby umilić ten wieczór, o ile nie przeszkadzają dzieci. Najlepszym afrodyzjakiem są owoce.
                                      

                                       Puchar szczęścia

                                         1 gruszka
                                         1/2 mango
                                         1 różowy greipfrut
                                         1 banan
                                         1 kiwi
                                         3 łyżki soku z cytryny
                                         2 łyżki miodu
                                         winogrona zielone i różowe
                                         1 łyżeczka likieru owocowego
                                         bita śmietana i mięta do dekoracji.

Wszystkie owoce umyć i obrać. Podzielić na cząstki. Pousuwać pestki i nasiona. Sok z cytryny wymieszać z miodem i likierem. Sosem polać owoce i udekorować bitą śmietaną i miętą.
Można spędzić ten dzien miło z najbliższą osobą.

środa, 6 marca 2013

Babcia hazardzistka.Herbatka na pamięć.


Motto dnia :   Problemem nie jest to, że  zażywasz narkotyki, uprawiasz hazard, oglądasz    telewizję, czy grasz na komputerze. Problem jest kiedy już musisz to robić.


Od trzech lat korzystam z internetu. Wiele razy otrzymywałam w poczcie propozycje różnego rodzaju gier darmowych. Nigdy z nich nie korzystałam .Nie interesowało mnie to.
Od kilku dni obserwuję moje wnuki jak godzinami grają w gry komputerowe. Potrafią siedzieć przy komputerze całymi godzinami.Postanowiłam  zagrać, aby spróbować jak to działa. Przez ostatnie trzy dni w każdej wolnej chwili siadałam do komputera i grałam w Mah Jong.Poczułam jak to wciąga. Trzymało mnie do drugiej w nocy.
Ostatniej nocy śniło mi się, że jestem kursorem i zbijam obrazki. Rano zrozumiałam mechanizm
uzależnienia. Doszłam do wniosku, ze trzeba chronić dzieci przed tym nałogiem. Rodzice powinni bardziej zwracać uwagę na swoje pociechy i nie pozwalać przesiadywać  całymi dniami przed komputerem.
Większość gier jest bardzo agresywna, nastawiona na walkę, zabijanie i przemoc, albo ogłupiająca.
Polegająca na bezmyślnym zbijaniu pionków.Dzieci lubią to,ale lepiej byłoby, aby nabrały nawyku czytania.
Jest tyle pięknych książek, Trudno jest zmusić  dzieci do czytania, a nawet lektury trzeba egzekwować na siłę. 
Pamiętam w jednym z odcinków serialu ..Star Trek" pokazano planetę , na której pozostało już tylko dwoje młodych ludzi siedzących przy komputerach i walczących ze sobą za pomocą robotów. Kiedy główny bohater doprowadził do spotkania tych dwojga, nie umieli oni ze sobą rozmawiać.
Jak tak dalej  będziemy pozwalać naszym pociechom grać bezustannie na komputerze,to może spotkać nas taka przyszłość. Polecam herbatkę ziołową, którą warto podawać dzieciom.Wzmacnia ona koncetrację i pamięć.


                                          Herbatka dla milusińskich.


                                          Ziele nawłoci
                                          Ziele melisy
                                          Ziele przetacznika.

Zioła wymieszać.1 łyżkę mieszanki zalać 1 szklanką wody. Zagotować i trzymać na małym ogniu przez 15 minut.Przecedzić, Pić 2 razy dziennie, rano i wieczorem podgrzane.

sobota, 2 marca 2013

Dzieci nowej ery. Pieczone jabłka.

Motto dnia:   Wszystkie dzieci nasze są.


Ostatnio spotkałam się z takim określeniem ,,dzieci indygo".
Moja przyjaciółka ma takiego syna.
Porównałyśmy jego charakter z opisem takiego dziecka.Bardzo dużo się zgadza. Są pewne różnice,ale to chyba normalne.Przecież na nasz charakter,wady i zalety ma wpływ rodzina,środowisko i inne czynniki  zewnętrzne.
Spotkałam się też z określeniami,dzieci kryształowe,dzieci kwiaty, dzieci delfiny,dzieci tęcze.
Każde z tych określeń reprezentuje inny charakter, predyspozycji emocjonalnych czy temperament.Niemniej te dzieci są inne, w porównaniu z dziećmi urodzonymi wcześniej.
Trzeba zauważyć, że obecnie rodzą się dzieci coraz bardziej inteligentne, niezwykle utalentowane , świadome i piękniejsze.
Charakterystykę i wiele innych informacji na temat  tych dzieci można znaleźć na stronie Dzieci nowej ery.
Kiedyś takie istoty rodziły się raz na wiele lat,teraz można ich spotkać coraz więcej na naszej planecie.
Rodzice, którzy  zostali obdarowani takimi cudami, powinni szczególną uwagę poświęcić ich wychowaniu, aby nie zaprzepaścić ich darów.
Dzieci lubią łakocie.Przygotujmy im coś dobrego.

                                           Pieczone jabłka

                                                6 sztuk
                                                6 kromeczek bułki paryskiej, lub kawałków piernika
                                                1 kostka  masła
                                                1/2 łyżeczki cynamonu
                                                1/2 łyżeczki mąki
                                                8 łyżek rymu
                                                8 dkg. cukru pudru.
.
Jabłka obieramy ze skórki i wydrążamy.Bułkę smarujemy masłem. Jeżeli mamy piernik,to smarujemy go miodem.15 dkg.masła mieszamy z cynamonem,mąką,rumem i cukrem pudrem.Tą pastą smarujemy powierzchnię jabłek.Do żaroodpornego naczynia wkładamy bułkę,lub piernik w jednej warstwie, na to układamy jabłka.Wlewamy kieliszek wody i wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180 stopni. Jabłka pieczemy 1 godzinę i 15 minut. Na 15 minut przed zakończeniem posypujemy jabłka płatkami migdałów. Podajemy ciepłe z bitą śmietaną.



piątek, 1 marca 2013

Tu się zaczęło. Ziołowe kluski.

Motto dnia:  

 Ze śmiechu każdy z nich aż się kulił  
Gdy Krzysztof  Kolumb mówił o kuli
Śmiali się także z tym samym wdziękiem
Kiedy Edison zajął się dźwiękiem.

A o Markonim zaś twierdzili,
Że z radiem sztuczki-to nie z nimi. 
                                                                                                Nie ma śmieszniejszej rzeczy na świecie
                                                                                  Niż to,że człowiek może polecieć.
                                                                                  Wyśmiali Wilbura i brata jego
                                                                                 Ta sama śpiewka! Dość już tego!

                                                                                     Piosenka Iry Gershwin.

Początkowo były rozmowy z przyjaciółmi.Spotkania w NOT.Następnie przyszły książki,a a ma końcu , książki i spotkania z ludźmi, którzy już zgłębili na tyle wiedzę tajemną,aby dzielić się z innymi.
Poznawałam tajniki magii,ale nie ciągnęło mnie do praktycznego wykorzystania tego co zdobyłam.
Korzenie magii sięgają tysięcy lat.Już od zarania dziejów każde plemię,a potem każda osada miała swoją własną czarownicę.
W zasadzie cała populacja ludzka ma zdolności para normalne, tylko nie wszyscy sobie to uświadamiają, a inne zdolności i talenty przeważają i kształtują nasze zainteresowania.
Dlatego powstała instytucja wiedźmy ,znachora, szamana czy czarownicy.
To one zbierały zioła,minerały i inne remedia.Następne przygotowywały medykamenty,diagnozowały choroby i dolegliwości.Zapewniały im ochronę przed nieznanym i niewytłumaczalnym.
Zdażało się,że ulegały namowom pieniądza,stosowały magię negatywną i to utrwaliło się w pamięci ludzkiej, a zapomniano ile dobra uczyniły ratując niejednokrotnie czyjeś życie. No ,ale to ułomność ludzka.
Tak jak każda dziedzina,tak i parapsychologia wymaga dużo pracy i ćwiczeń.


Mnie najbardziej interesowała praca nad własnym rozwojem. Magia pozytywna , służąca czynieniu dobra. Podniesienie samej siebie na wyższy poziom, transformację i rozwój całej ludzkości,a nawet świata.
Zadawałam sobie pytania.Czy będzie to dla mnie odpowiednie? Czy pomoże mi w życiu? Czy właśnie jest czas na to?Jaka jest właściwa droga dla mnie?
Kiedy jesteśmy na właściwej drodze życia,wszystko samo się układa, problemy rozwiązują się same i jest ich coraz mniej.Cechuje nas pozytywne myślenie i dobra forma psychiczna.
Nie staje się to z dnia na dzień.Trzeba lat pracy i ćwiczeń {medytacji,afirmacji,wizualizacji), aby to wszystko przyswoić i zapamiętać.
Mnie samej zdaża się zapomnieć,ale mój opiekun duchowy czuwa i przypomina.
I jeszcze coś na ząb.

                                        Ziołowe kluski z płatków owsianych.
                       
                                3 szkl. płatków owsianych,
                                1 szkl. przegotowanej wody
                                1 szkl. mleka,
                                2 jajka,
                                1 łyżka masła klarowanego,
                                2 łyżki  mąki,
                                cząber,majeranek, sól i pieprz.

Płatki zalewamy wodą i odstawiamy na 1/2 godziny.Mleko zagotowujemy z masłem i solą, Wrzucamy płatki i chwilę gotujemy uważając ,aby się nie rozgotowały.Do ciepłej masy dodajemy zioła, jajka, mąkę i dokładnie mieszamy. Z ciasta formujemy kluseczki i gotujemy w osolonej wodzie. Odcedzamy i podajemy polane masłem,śmietaną,żółtym serem lub skwarkami.



środa, 27 lutego 2013

Wspomnienia.Sladem ziół.Karbonada.

Motto dnia:    Pan stworzył z ziemi lekarstwa,a człowiek mądry nie będzie nimi gardził.



Chodziłam i chodziłam wczoraj po Gdańsku i nie mogłam się nacieszyć ,że tutaj jestem.
Trochę się zmieniło.Jedne sklepy po likwidowano, inne pootwierano,ale ogólnie bardzo dobrze orientuję się i nie błądzę,szukając na przykład jakiegoś sklepu.
Pojawiło się kilka nowych restauracji,a zniknęły naprzykład sklepy z pamiątkami. No i zauważyłan nowy zwyczaj.Naganiacze do restauracji.
Było by wszystko w porządku,ale są trochę nachalni.
Gdańsk jest teraz pusty,Pogoda była wczoraj nie najlepsza.Mżawka,mgła i wilgotno.Gdańsk jest najpiękniejszy latem,kiedy jest ciepło,słońce i gwarno.Poczekamy do lata.
Odwiedziłam kilka sklepów ziwlarskich,ale żadna rewelacja. Na Śląsku dostanę to samo.NIe warto dżwigać w podróży.
Gdy zgłodniałam wstąpiłam do restauracji Żuraw i zjadłam bardzo smaczny obiad.Była to potrawa flamandzka z wołowiny.Coś w rodzaju gulaszu.Przepis zdobyłam.


                                          Karbonada flamandzka

75 dag. mięsa bez kości,wołowe lub wieprzowe
10 dag wędzonego boczku
1 łyżka smalcu
2 łyżki mąki
1 duża szkl. piwa
trochę bulionu
2 ząbki czosnku
6 cebul
1 łyżeczka cukru
szczypta pietruszki
2 listki laurowe
1 gałązka tymianku
ocet lub czerwone win
sól, pieprz

Mięso kroimy nakawałko,tak jak na gulasz.Boczek kroimy w paseczki.Podsmażamy na rozgrzanym smalcu.Trzeba uważa ,aby boczek nie wysechł, tylko wytopił się tłuszcz. Mięso i boczek przekładamy do rondla.Na tłuszczu szklimy cebulę i czosnek,które posypujemy cukrem i układzmy na mięsie.Z resztki tłuszczu robimy zasmaszkę,ciągle mieszając, a następnie podlewamy piwem i bulionem.
Kiedy sos jest gotowy doprawiamy go pieprzem i solą ,uważając ,aby nie przesolić,że względu na boczek..Całość w rondlu polewamy sosem.Posypujemy posiekaną pietruszką i tymiankiem,Przykrywamy i wstawiamy na 2 godziny do piekarnika. Po wyłożeniu na półmisek, skrapiamy lekko octem. Do tej potrawy pasują małe marchewki lekko podsmażane.


poniedziałek, 25 lutego 2013

Słodki Gdańsk. i czekolada.

Motto dnia : Najlepiej w domu.



Tyle lat byłam poza Gdańskiem.Teraz nie poznaję tego miasta.Tyle się tu zmieniło.
Przez te sześć lat wybudowano bardzo dużo domów,
ulic i budynków użyteczności publicznej.
Jedne podobają mi się,ale są też i takie ,które nie bardzo satysfakcjonują moje gusta.
Jest takie miejsce na Zaspie,koło domu mojej córki.Był tam piękny park,gdzie ludzie chodzili na spacery.
Biegały tam dzieci.Właściciele psów mogli wyprowadzać tam swoje pupilki. Teraz stoją wysokie brzydkie domy.
Może gdy je wykończą, coś się zmieni,ale spacery można będzie uprawiać tylko między blokami.
Smutne to.
Od jutra zaczynam zwiedzać Gdańsk.Aż się boję co zastanę na mojej ukochanej Starówce.
W następnych dniach pojadę też do Sopotu i Gdyni.Mam tam dużo znajomych i chciała bym niektórych odwiedzić.
Cieszę się na te spotkania. Nie widziałam tych ludzi już ponad sześć lat.
Teraz na osłodę podam ciekawy przepis na deser.

                                                Czekoladowa terrina

                                   5 gorzkich czekolad po 100 gr.
                                   2 kostki masła
                                   15 żółtek
                                   1/2 kg. cukru pudru
                                   1 litr śmietany 30 %, albo i więcej
                                   100 gr. kakao
                                   50 ml.likieru aromatycznego

Czekoladę rozpuszczamy na parze.Pod koniec dodajemy pokrojone na kawałki masło.Żółtka ucieramy z cukrem.Śmietanę ubijamy na sztywno.Łączymy wszystkie składniki. Uzyskaną masę wkładamy do formy
wyłożonej folią spożywczą.Wstawiamy do lodówki na godzinę.
Deser wystarcza na 8 porcji.

                   

czwartek, 21 lutego 2013

Cuda na świecie dzisiaj.Pyszny klops.

Motto dnia:   Cała historia uczy,że okrzyk błędnie zwany religijnym,bywa często podnoszony przez ludzi bez wszelkiej religii,w życiu codziennym depczących elementarne zasady dobra i zła, że poczyna się z nietolerancji i prześladowania, jest bezrozumny ogłupiający, tępy, niemiłosierny.

                                                 Karol Dickens


Pobyt na tym świecie jest dla nas tymczasowy. Nauka może go przedłużyć. Nasze uczynki mogą go zniszczyć,lub wzbogacić.
Wszystko zależy od nas, naszej postawy wobec Boga i wszelkich istot na świecie.
Słuchając reportażu z Papui i Nowej Zelandii , uświadomiłam sobie , jak bardzo odeszliśmy od tego co ważne i prawdziwe , jak obrosło nasze życie w nakazy i zakazy i zostały zlikwidowane boskie prawa.
Kobieta w zasadzie światła i wykształcona,wierząca w Boga i jego przykazania opowiadała,że kilka razy zdążyło jej się , gdy wchodziła do kościoła,, przy żegnaniu się,zamiast zwyczajowej formułki, mówiła raz,dwa trzy itd.Natychmiast reflektowała się, a następnie zastanawiała , dlaczego to zrobiła.
Kiedyś ludzie zwracali uwagę na to , co się koło nich dzieje.Wszelkie niewytłumaczalne znaki próbowali wytłumaczyć i zinterpretować ich znaczenie
Ostatnio wydaża się często, co  zakrawa na cud.
Piorun w Watykanie, spadłe korony w Jarosławiu.A właśnie ; to mnie zainteresowało .Weszłam na stronę i oniemiałam słuchając interpretacji zakonnika z Jarosławia.Nie dziwię się,że coraz więcej ludzi odchodzi od kościoła.W czasie ,gdy coraz więcej ludzi cierpi biedę i braki w utrzymaniu się w życiu, zakonnicy informują , że ,,Matka Boska chce mieć złotą koronę".
Z Pisma Świętego wiemy,że Maryja matka Jezusa, była osobą kochającą,skromną, współczującą.
To stwierdzenie wywołało we mnie uczucie niesmaku i odrazy.
Odebrałam to jako arogancję i wybujałe ego zakonników.Tak nie może być.
Właśnie z kościoła powinien płynąć przykład tego , czego uczy nas Bóg.
Widziałam przepych wielu przybytków kościelnych w Rzymie i w kluczowych miastach Polski.
Zawsze drażnił mnie przepych tych miejsc. Natychmiast przypominałam sobie , ile ludzi cierpiało głód i niedostatek w tym czasie , gdy budowano te gmachy. nie interesowało to nikogo ,kto był zaangażowany w dane przedsięwzięcie. I tak jest do dzisiaj.Smutne to.

Ponieważ nic nie jest tak kojące jak coś dobrego do jedzenia,polecam pyszny klops nadający się do jedzenia na ciepło i zimno.

                                                               Pyszny Klops.

                                     400 gr.miesa  indyczego
                                     100 gr.szpinaku
                                     1 pokrojona cebula
                                     1 ząbek czosnku,posiekany
                                     1 łyżeczka posiekanej pietruszki
                                     pieprz,sól
                                     1 łyżka przecieru pomidorowego.

Mięso,szpinak,pietruszkę wymieszać blenderem.Cebulę,czosnek drobno posiekać i zeszklić na klarowanym maśle.Dodać do mięsa i dobrze wymieszać. Uformować klops,lub umiescić mięso w małych foremkach,posmarować ketczupem wymieszanym z mała ilością masła nieklarowanego.
Piec w piekarniku rozgrzanym do 200 st.C.,około30 minut. Podawać z ulubioną sałatką.


wtorek, 19 lutego 2013

Smaki dalekiego wschodu.Refleksje na temat.

Motto dnia:   Zbyt liczne argumenty, budzą zwątpienie.
                               
                                             Mądrość wschodu.

W ostatnich latach bardzo stały się popularne potrawy orientalne. W miastach całej Europy powstają jak grzyby po deszczu restauracje, bary i punkty z żywnością z wszystkich regionów Azji.
Mamy kuchnie chińską w lokalach,a nawet i w marketach, w postaci gotowych dań do przyrządzania w domu.
Są też wietnamskie,koreańskie,tajskie itd.
Ja przygotowuję wybraną  z jakiegoś czasopisma od lat
zupę tajską,która wszystkim smakuje.Jest bardzo łatwa w przygotowańiu i dlatego nadaje sie dla początkujących mistrzów kulinarnych.

                                                Tajska zupa z mleczkiem kokosowym.

                                    3 pojedyncze filety z kurczaka
                                    20-30 dużych krewetek
                                    4 cebulki dymki
                                    2 czerwone papryczki chilli
                                    świeży imbir
                                    3 obrane pomidory
                                    1 litr rosołu
                                    300 ml. mleczka kokosowego
                                    cytryna i limonka
                                    kilkanaście grzybów mun
                                    3łyżki oleju sezamowego
                                    2 łyzki sosu sojowego
                                    1/2 paczki makaronu ryżowego
                                    przyprawy

Mimo dużej ilości dodatków zupa jest bardzo prosta.Grzyby namoczyć na 15 minut, pokroić w cienkie paski, i gotować 15 min. z vegetą.Cebulki, imbir i oczyszczone chilli  posiekać.i zeszklić na oleju.Krewetki przepłukać  wodą i zalać sokiem z cytryny.Filety z kurczaka pokroić w paski,podsmazyć na złocisty kolor.Makaron zalać wrządkiem i odstawić na 5 min.Pomidory pokrojone w kostkę dodać do grzybów i przypraw.Wszystkie składniki połączyć,podlać rosołem i podgotować na małym ogniu.Na koniec dodać makaron i mleczko kokosowe.


Daleki wschód jest urzekający.Pełen zachwycających widoków,tajemniczych zakątków.Kuchnia też jest pełna.oryginalnych smaków,ale nie każdemu odpowiada.
Smakosz  kuchni orientalnej lubi potrawy aromatyzowane ,z wyrazistymi smakami."Podniebienie człowieka zachodu nie zawsze to toleruje.Bliższe nam są smaki śródziemnomorskie.Przynajmniej dla mnie,ale od czasu do czasu lubię przygotować coś  azjatyckiego.
Bardziej interesują mnie sprawy duchowe.Filozofie wschodu mówią nam wiele o duchowości, która jest bardziej rozbudowana niż zachodnia. Trzeba przyznać,że i ludzie ze wschodu są bardziej religijni niż zachodni.No, ale cóż.Taka jest duchowość, jaką nam wpojono od dzieciństwa.W dorosłym wieku trudno pozbyć się tego , co zdobylo się w młodym wieku.
Pozostańmy więc przy swoim,ale starajmy się przestrzegać tego co przekazał nam Bóg w przykazaniach.