Obserwatorzy

czwartek, 7 lutego 2013

Nikorette Jak to działa? Jeszcze raz farsz do naleśników.

Motto dnia:   Radowanie się z niczego,to prawdziwa radość..


Ostatnio rozmawiałam z moją kuzynką, która miesiąc wcześniej rzuciła palenie.
Kupiła tabletki ,,Nikorette"   i systematycznie je zażywała.Po pewnym czasie zauważyła ,że czuje się coraz gorzej.Nie mogła wstać z łózka, bo miała silne zawroty głowy.Źle się czuła,miała nudności, straciła apetyt.
Zaczęła analizować skąd u niej takie objawy,a że jest bardzo mądra,doszła do wniosku,że to radykalne odrzucenie papierosów spowodowało te objawy.Spadło tez jej niepokojąco ciśnienie.
Postanowiła zmienić odwyk.Wypiła kawę , poszła do sklepu, kupiła papierosy,wypaliła jednego i odrazu poczuła się lepiej.Stąd wniosek,że nie powinno się radykalnie zmieniać nawyków, którym ulegaliśmy przez dłuższy czas.
Teraz moja kuzynka wypala 8-9 papierosów dziennie,z tendencją do zmniejszania ilości wypalania ich.
Wszystko czego chcemy się wyzbyć, róbmu powoli,ale systematycznie,a pozbędziemy się szkodliwych nawyków.
Bardzo ważne w tym czasie jest zdrowe odżywianie,dlatego polecam naleśniki z pożywnym i zdrowym szpinakiem z serem.

                                                          Farsz szpinakowo serowy

                                       25 dkg. szpinaku
                                       30 dkg. twarogu śmietankowego
                                       1 ząbek czosnku
                                       1 łyżka masła sklarowanego
                                       1 nieduża cebula
                                       pieprz,sól,gałka muszkatołowa[ jeżeli ktoś lubi]

Przygotować ciasto z ulubionego przepisu.Każdy kto lubi naleśniki ma taki.Cebulę i czosnek drobno posiekane zeszklić na maśle Szpinak blanszować,posiekać i dodać do twarogu.Wszystko połączyć z przyprawami.Smarować naleśniki i zwinąć w rulonik.Można je zapiec , lub podsmażyć na maśle.Podajemy udekorowane startym, żółtym serem.
                                       


środa, 6 lutego 2013

Moje hobby Zapustowe pączki.

Motto dnia:   Wszelkie dzieło zaczyna się z małego.

                                                           Anonim.


W lutym moja przyjaciółka -kuzynka ma imieniny.Chciałam jej podarować jakiś niebanalny prezent.Takie podarunki na ogół są kosztowne.Postanowiłam sama namalować jakiś obraz .No i skończyłam.Teraz mam już prezent niepowtarzalny i pamiątkę dla niej na lata.
Jeżeli jej się spodoba, będę szczęśliwa.Jeżeli nie to i tak będę malować, bo wtedy też jestem szczęśliwa.
Zaczęłam próbować malować na emeryturze i bardzo mi się to spodobało. Doskonałe zajęcie.
Lubię też gotować i przyrządzać różne słodkości.
Zbliża się Tłusty Czwartek no i pyszne pączki, które należy zjeść, chociaż jeden,zgodnie z tradycją.

                                                              Lwowskie pączki

                                   
Smażyła je moja mama co roku w karnawale, która dostała ten przepis  od babci.

                                          1/2 kg. mąki pszennej
                                          10 żółtek
                                          5 dkg.drożdży
                                          3-4 łyżki miodu
                                          szklanka śmietany 30 %
                                          20 dkg. czekolady
                                          szklanka likieru wiśniowego
                                          szczypta soli
                                          tłuszcz do smażenia.

Żółtka ubić na krem.Dodać drożdże rozmnożone ,masło miód i szczyptę soli , na końcu mąkę.Wyrobić na gładką masę.Śmietanę ubić i dodać do ciasta.Zostawić do wyrośnięcia,a następnie jeszcze raz zagnieść. Formować kule, odstawić do wyrośnięcia.Na rozgrzany wkładamy pączki i smażymy pod przykryciem do zarumienienia.Następnie przewracamy i smażymy bez przykrycia.W końcu jeszcze ciepłe polewamy stopioną czekoladą zmieszaną z likierem.Można też ozdobić orzechani posypką lub skórką pomarańczową.


To jest mój prezent dla przyjaciółki.

niedziela, 3 lutego 2013

Mimowolna przykrość. Słodkie co nieco.

Motto dnia:    Pieniądz przekształca wierność w niewierność , miłość w nienawiść, cnotę w występek,występek w cnotę,sługę w pana,głupotę w rozsądek,rozsądek w głupotę.

                                              Karol Marks.  

Odwiedziła mnie wnuczka,która też interesuje się zielarstwem.oczywiście zauważyła książkę ,którą ostatnio czytam.Pierwsze co zauważyła ,to była  notatka zabraniającą.Co zabraniała? Oczywiście kopiowania,przepisywania i tak dalej.
Zrobiło mi się bardzo przykro.To jedno zdanie odebrało mi radość z czytania.Poczułam brak miłości i bardzo wybujałe ego.Zniechęciłam się do poznania innych książek tej autorki.
Używam nalewki z żywokostu już od czterech lat. Doszłam do opracowania  receptury samodzielnie.
Wydobyłam ją z pokładów mojej podświadomości.
Z braku funduszy robiłam wszelkie nalewki na wódce,wychodziły bardzo smaczne.potem gdzieś wyczytałam,że czysty spirytus przede wszystkim konserwuje,dopiero wódka maceruje owoce lub zioła i najlepiej z niej się robi nalewki.
Nalewkę z żywokostu używam jako lek i kosmetyk z bardzo dobrymi wynikami.I co? Nie mogę podzielić się z nikim,bo popełnię plagiat?
Wiedza jest w nas od kiedy zaczęliśmy ją zdobywać w kolejnych wcieleniach.Często zdarza mi się, że kiedy czytam jakąś książkę,przyłapuję się na tym ,że ja to już wiem,a treść przypomina mi tylko o tym.
Różne receptury zielarskie,tak jak przepisy kulinarne powielają się w wielu publikacjach : książkach,czy prasie.
Powstawały na przestrzeni wieków metodą prób i błędów.
Dlatego bądżmy bardziej otwarci i szczerzy.Przecież te wszystkie właściwości ziół przekazały nam nasze babki i prababki.Mam całe kalendarze zapisane recepturami,które zdążyła mi przekazać mama.
Będę sukcesywnie dzielić się nimi na stronach bloga.
No,ale już koniec użalania się.Zrobię sobie na osłodę naleśniki, których przepis zaczerpnęłam z ksiązki
,,Cymes czyli kuchnia żydowska".

                                                            Słodkie co nieco.

                                              1 jajko
                                              1/4 szkl. mleka
                                              3/4 szkl. śmietany 12% lub 18%
                                              szczypta soli
                                              1 szkl. mąki
                                              olej do smażenia [dolewam do ciasta i smażę na suchej patelni]

Mleko,śmietanę i sól mieszam z mąką.Dodaję olej i smażę na rozgrzanej patelni. Na pierwszy nalesnik
patelnię smaruję sklarowanym masłem.Smażę tak,aby naleśniki zarumieniły się lekko. Placuszki powinny być trochę grubsze niż normalnie.Nadziewam je słodkim nadzieniem,zawijam boki z obu stron i zwijam w rulon.Zapiekam w naczyniu żaroodpornym około 10-15 minut.

                                                             Farsz z sera

                                                    2 szkl. twarogu
                                                    1 żółtko
                                                    1 łyzka sklarowanego masła[kupuje w Biedronce]
                                                    2-3 łyżki cukru
                                                    3/4 łyżeczki soli
                                                           
 lub


                                                             Farsz z jabłek

                                                   białko z 1 jajka
                                                  1 i 1/2 szkl. startych jabłek
                                                   4 łyżki cukru
                                                   1/2 łyżeczki cunamonu
                                                   3 łyżki sklarowanego masła

Białko ubic na pianę,lello wymieszać z jabłkami,cukrem icynamonem.Nadziewać naleśniki,a dalej jak wyżej.
                                                   
                                         
                                         

piątek, 1 lutego 2013

4400. i spółka. Ogórki faszerowane.

Motto dnia:   Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas,gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać.

                                                        Erich Fromm.


Ostatnio dosyć często oglądam programy telewizyjne.Zainteresował mnie serial 4400 mówiący o ludziach, najpierw porwanych,a następnie odesłanych z powrotem na ziemię.Każde z nich posiadło jakieś nad przyrodzone zdolności.
Fabuła rozwija się w kierunku walki dobra ze złem.Narazie nie wiadomo kto zwycięży,ale to nie istotne.Zafrapowało mnie to,że karmi się nas ciągle tym samym stereotypem. To co z kosmosu ,to złe i niebezpieczne.
Nie wiem komu zależy na tym, aby ludzie pielęgnowali w sobie strach i lęk przed nieznanym.
Większość produkcji filmowych jest nastawiona na to ,aby straszyć ludzkość.
Przedstawiają kosmitów jako istoty agresywne,okrutne, dążące do zagłady ziemian. Nie ma tu miłości i  dobroci,tylko przemoc i zniewolenie. Przypisuje się im najgorsze instynkty trapiące ludzkość od zarania dziejów, a przecież przekazy mityczne nie mówią nic o ich negatywnym nastawieniu do istot ludzkich,wręcz przeciwnie przedstawiani są jako bogowie,którzy wznieśli ludzkość na wyższy poziom ewolucji.Uczyli i przekazywali założenia cywilizacji.
Często tez oglądam kanały National Geographic i Planete.Są tam poruszane tematy rozwoju cywilizacji i osiągnięć technicznych.Nie mogę się całkowicie zgadzać z twierdzeniami naukowców o ewolucji . Nie widzę w ich badaniach duszy i energii,mających niebagatelny wpływ na ewolucję czlowieka we wszystkich aspektach jego życia.Wszystko opiera sie na sprawach materialnych.Nie przeczę , jest potrzebny, ale zawsze skręca w niewłaściwą stronę.Wszystkie wynalazki i ich rozwiązania są badane
pod względem ich przydatności dla potrzeb wojska, które próbuje stale  manipulować i wzbudzać w  ludziach strach przed innymi ludżmi,a ostatnio przed potencjalnym zagrożeniem z kosmosu.
Istoty pragnące zachować swój status władców nie przestają manipulować człowiekiem na wszystkich poziomach jego egzystencji.Teraz podam coś dla przyjemności.


                                                 Faszerowane ogórki

                                  10 średnich świeżych ogórków
                                  1/2 szkl. kaszy kuskus lub ryżu
                                  1/2 kg zmielonego mięsa indyczego
                                  4 duże pomidory pokrojone w plastry
                                  olej,sól,pieprz
                                  dresing

Ogórki obrać,przepołowić wzdłuż,wybraćnasiona.Kaszę lub ryż ugorować,dodać mięso i przyprawić.Na połowki ogórka nałożyć farsz.Ułożyć w żaroodpornym naczyniu, przykryć plasterkami pomidorów i podlac oliwą.Wstawić do piekarnika na 40-50 min.Piec w temperaturze 170 st.C.
Podawać jako danie główne z puree lub frytkami.Jest to przepis z mojej ulubionej książki kucharskiej.


                                                 

środa, 30 stycznia 2013

Rolada z orzechami.

                                                           
Motto dnia:   Nasze  szczęście nie zależy od  posiadania rzeczy, lecz od  posiadania radości.

                                                  Michel de Montaigne


Dzisiaj było wyjątkowo ciepło. Wybrałam się na działkę, na spacer.Całe szczęście,że wzięłam nieprzemakalne buty,bo było bardzo mokro.Niemniej przechadzka sprawiła mi ogromną przyjemność.Na grządkach było jeszcze sporo śniegu i wszystko spało zimowym snem.
Po powrocie zabrałam się za łuskanie orzechów.Zostało mi jeszcze sporo, a nie chciałam ich zmarnować tak jak w ubiegłym roku. Wiosną zrobiły się czarne i trzeba było je wyrzucić. Wprawdzie narazie nie piekę,ale postanowiłam przyrządzić potrawę obiadową,aby wykorzystać orzechy.
Znalazłam w moich przepisach ciekawą potrawę z zastosowaniem orzechów włoskich.
Danie to jest bardzo smaczne,ale składniki są  obliczone na 12 porcji,więc najlepiej przyrządzić je wtedy, gdy spodziewamy się większą ilość gości na obiedzie.

                                               Rolada z indyka nadziewana mięsem i orzechami.

                            Pierś indyka
                            1,35 kg mięsa mielonego z wołowiny[może być też z indyka
                                   wypróbowałam i nawet wolę]
                            40 dkg. tartej bułki [radzę przyrządzić bułkę samemu, kupna zawiera chleb,
                                   a to zmienia smak mielonego.W przypadku smażenia kotletów,mięso przypala
                                   się]
                            2 szklanki orzechów
                            2 szklanki migdałów lub pistacji
                            3 jajka
                            przyprawy: gałka muszkatołowa,sól,pieprz biały,vegeta,cebula,czosnek.

Farsz przyrządzamy ze składników podanych w recepturze.Do mielonego mięsa dodajemy
bułkę,posiekane orzechy,przyprawy,drobno pokrojoną cebulę i czosnek przysmażone na oleju.Starannie mieszamy na jednolitą masę. Pierś indyka rozbijamy lekko i kładziemy na niej farsz i zwijamy roladę,
którą zawijamy szczelnie w folię do pieczenia.[Unikam aluminiowej].Roladę pieczemy około
2 godzin.Po upieczeniu odstawiamy do ostygnięcia. Podajemy z kluseczkami kładzionymi i dowolnym sosem.

wtorek, 29 stycznia 2013

Moje zdrowie. leki i nalewki ziołowe..



Motto dnia"   Stań po stronie Boga i zaświadczaj o normalności całym swoim życiem.


                                              Stefania Korżawska.


Przyjaciółka Bożenka przyniosła mi wczoraj bardzo ciekawą książkę pani Stefanii Korżawskiej traktującą o zdrowiu.Ponieważ postanowiłam między innymi zadbać o swoje zdrowie, bardzo się ucieszyłam ,ze zdobędę jeszcze dodatkową wiedzę.
Jest to książka o ziołach i ich zastosowaniu w naszym życiu.Napisana bardzo przystępnie i interesująco.Tytuł ,,Wytrwać w zdrowiu".Napisała pani Stefania Korżawska.Przeczytałam ją jednym tchem.
Dowiedziałam się też,że mój ukochany żywokost ma wiele zastosowań.Zastosowano go po oparzeniu.Rozpuszczono kamienie żółciowe.Odbudowano ubytek w kości.
Co roku wykopuję korzenie tej cudownej roślinki.Robię żel do nacierania,a teraz będę robić jeszcze syrop,właśnie na kamienie żółciowe.
W moim wieku warto raz do roku przeprowadzić kurację oczyszczającą.
Ksiązka nie jest duża i prędko się czyta.Jest w niej wiele recept na schorzenia,którym farmaceutyki z apteki niewiele pomagają.
No i naleweczki z ziół.Nie zawsze są smaczne,ale jak pomagają!
Moje nalewki z malin sprawdziły się wielokrotnie przy zaziębieniu,tak jak nalewka na zielonych orzechach włoskich przy leczeniu nie strawności.
Ostatnio wpadła mi w ręce receptura na nalewkę leczącą migrenę i wzmacniającą stawy.


                      Nalewka z ginem.


                   1 butelka 0,75 litra ginu
                    15 dkg.rodzynek


Rodzynki zalewamy ginem i odstawiamy na2 tygodnie.Następnie odcedzamy gin.Stosujemy raz dziennie.Pijemy zmieszany z tonikiem w proporcji 50-50.
rodzynki można zjeść ,lub dodać do ciasta drożdżowego.W trakcie pieczenia zapach alkoholu wietrzeje.

środa, 23 stycznia 2013

Rozmyślania. Biała zupa w zielone kropki.

Motto dnia:   Szczęśliwy w żywocie,kto dąży ku cnocie.


Tak sobie siedzę przed laptopem i rozmyślam jak człowiek jest sam ze swoimi myślami.Gdy mama była ze mną,to chociaż nie rozumiała o czym mówię,ale mnie słuchała. Teraz pozostał mi tylko internet.
Mówię i mówię,ale on mi nie odpowiada.Trudno,ale z tego powodu nie czuję się wcale nieszczęśliwa.
Wprawdzie nie  zamierzam być cnotliwa,ale też będę radosna i pełna optymizmu. Mam zamiar żyć dalej,pamiętać o mamie i być szczęsliwą.
Zaraz sobie ugotuję pyszną zupę,akurat na zimowy okres.W obecnych czasach w marketach można dostać wszelkiego rodzaju warzywa,nawet te typowo sezonowe.Mój wnuk bardzo lubi wszystko co zielone,ale nie pogardziłby też zupą z samych białych warzyw.

                                           Biała zup 

                        cebula,
                        por[bez zielonego]
                        czosnek,
                        ziemniaki,
                        korzeń pietruszki,
                        korzeń sekera,
                        szparagi,lub kalafior,
                        woda,mleko,
                        Parę listków pietruczki zielonej posiekanej,
                        różne ziarna pestkowe.
                        kości rosołowe.

Kości rosołowe  z kurczaka ,lub indyka ugotować w nie wielkiej ilości wody. Wywar odcedzić i gotować na nim warzywa do miękkości.Przyprawic solą i pieprzem.wywar uzupełnić mlekiem.
Na koniec dodać pestki dyni,słonecznika i inne.Biel można złamać zieloną pietruszką.
Bardzo smaczna zupa na zimowe obiadki.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dbaj o zdrowie zgodnie z grupą krwi. Bukiet z warzyw.

Motto dnia:   Niezależnie od tego,kto był ojcem choroby, zła dieta 
była napewno jej matką.


Zdrowie to bez wątpienia najważniejsza sprawa w życiu. Bez dobrego samopoczucia i harmonii, nie wydarzy się nic pozytywnego. Największy wpływ na zdrowie mamy ,gdy odżywiamy się prawidłowo. Bardzo mądra dieta jest oparta na grupie krwi.Ja mam grupę krwi AB  RH+

                         restaurants.pl Wszystko mamy we krwi

Mam najmłodszą grupę krwi i rzadką w populacji ludzkiej.Czytając charakterystykę na stronie doszłam do wniosku, że wszystko się zgadza.
Nie przepadam za mięsem, a jeżeli już to najlepiej indycze.Inne produkty też pokrywają się s tym co lubię.
We krwi mamy wszelkie informacje na temat naszego ciała, nasze DNA, grupę krwi, charakter i osobowość oraz predyspozycje zdrowotne.Tak więc mamy tam wszystkie informacje na nasz temat.
Także w ezoteryce  istnieje pogląd,że krew jest siedliskiem duszy.Z tego wynika , że krew jest najważniejsza.W wyżej wymienionym linku jest zawarta obszerna informacja na ten temat.W związku z tym polecam potrawę,która była w każdej restauracji w menu, w czasach PRLu.Dzisiaj podają warzywa jako dodatek do dań,ale są one niesmaczne i nie dogotowane.

                                                 
                                                                      Bukiet z warzyw.

                                               1 nieduży kalafior
                                               1brokół
                                               3 marchewki
                                               20 dkg. fasolki szparagowej
                                               20 dkg. młodych ziemniaków
                                               masło
                                               bułka tarta.

Warzywa dzielimy na cząstki. Gotujemy osobno ziemniaki z marchewką, kalafior z brokółem i ziemniaki.Każde z tych warzyw gotuje się inaczej.Do gotowania warzyw  dodajemy kostkę rosołową.Po ugotowaniu wykładamy warzywa na półmisek i polewamy masłem z bułką tartą w wersji bardziej kalorycznej,lub samym masłem.Danie to dostarczy nam dużo składników odżywczych.                                        

                             

piątek, 18 stycznia 2013

Miłość bezwarunkowa. Tort ,,Pedziwiatr"

Motto dnia:   Miłość bezwarunkowa nie działa wybiórczo,tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych.Nie wie co to  wyłączność.Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz miłością ego.


Ostatnio natknęłam się w internecie na temat miłości bezwarunkowej. Dopóki ludzie nie nauczą się kochać bez warunków,dopóty nie osiągną prawdziwego szczęścia.
Wielu z nas nie wie co to miłość bezwarunkowa.Miłość najczęściej kojarzymy z seksem,pociągiem fizycznym,który po pewnym czasie zanika i pozostaje pustka, która z biegiem czasu zapełnia się niechęcią,żalem i pretensjami do świata i partnera.
Bardzo przystępnie napisano o miłości bezwarunkowej na stronie Transformacja 2012
złoty wiek -stan zakotwiczenia w piątym wymiarze polecam.
Wyzwólmy się z trzeciego wymiaru,kultywujmy szczerą i bezwarunkową miłość do wszystkiego  i połączmy się z Jednością ze wszystkim Co Jest.
Umysł przepełniony strachem,nienawiścią,żalem i pretensjami trzyma nas w pułapce dualności i nie pozwala iść dalej w rozwoju duchowym, a o to przecież chodzi.Starając się osiągnąć wyższy stopień duchowości, osiągamy też lepsze zdrowie,młodszy wygląd jednym słowem promieniejemy,ale nie przez chemię, tylko z wnętrza. Chciałabym,aby Ci co czytają moje wynurzenia wiedzieli,że mój blog jest dla ciała i już dla ducha.Na koniec pragnę podzielić się przepisem na tort,który zrobiła moja córka.Nazwałam go Pędziwiatr, bo szybko się robi.Nie polecam go młodym adeptkom,bo nigdy nie nauczą się dobrze  cukiernictwa,kożystając z tego rodzaju przepisów.

                                                    Tort ,,Pędziwiatr"

                        Jedno opakowanie ciasta czekoladowego ,,Duża blacha"
                     
                                                   Krem chałwowy

                       30 dkg. chałwy
                        3 jajka
                        2 łyżki cukru
                        15 dkg. masła
                     
Ciasto upiec według przepisu na opakowaniu w tortowej formie 25 cm..Chałwę pokruszyć.Jaja ubić z cukrem na parze,ostudzić.Dodać masło.Wybierać masło z jak najmniejszą ilością dodatków.Dokładnie utrzeć mikserem,dodając chałwę.Ciasto przekroić na  trzy części.Pierwszą warstwę posmarować kremem.Drugą dżemem,najlepszy wiśniowy. Można tez wykorzystać wiśnie z nalewki.Cały tort posmarować kremem.Ozdobić pokruszoną chałwą. I już prawda , że łatwe?


czwartek, 10 stycznia 2013

Co dalej?

Motto dnia:   Jest na świecie taki rodzaj smutku,którego nie można wyrazić łzami. 
Nie można go nikomu wytłumaczyć.
Nie mogąc przybrać żadnego kształtu,osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.

W poniedziałek odbył się pogrzeb Mamy w Gdańsku.Została pochowana w tym samym miejscu co Tato i młodszy Brat.Czuję się dziwnie.Nie potrafię określić tego uczucia.Dopóki żyła Mama,nawet gdy  była nieobecna duchem, czułam się jak czyjeś dziecko.Teraz odczuwam pustkę.Mimo,że mam dzieci i wnuki,to czuję wielką samotność.Dzieci są daleko,zajęte własnymi sprawami.Co dalej?
Przyjechałam do domu,a tu pusto.Nawet nie mam co sprzątać,bo w szoku zrobiłam wszystko przed pogrzebem.Muszę na nowo organizować sobie życie.Czy dam radę?

Mam nadzieję że tak.