Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Oczekiwanie.


Dopiero dzisiaj odebrano Mamę ze szpitala .Teraz czekam na telefon z biura pogrzebowego, aby pojechać na t/z okazanie zwłok.
Jest mi bardzo ciężko. Myślałam,że  byłam przygotowana na to ,że Mama odejdzie, ale to nie prawda.
Zawsze jest to szok.Ta nagła pustka, cisza, brak jakich kolwiek obowiązków jest tragiczna.
W tej chwili szczęściem jest to, że mam przyjaciół,którzy są przy mnie.
Weekend, a zaraz Nowy  Rok spowalniają trochę ceremonię,ale widocznie tak musi być.
Mama była wielką pedantką i pośpiech nie należał w jej naturze.Wszystko ma być w swoim czasie.
Zostanie skremowana w Bytomiu,a potem przewieziona do Gdańska na pogrzeb.Tam mamy miejsca na cmentarzu od 40 tu lat. Będzie pochowana koło mojego ojca i brata.


piątek, 28 grudnia 2012

Pozostał ,żal..


                                             Spieszmy się kochac ludzi tak szybko odchodzą
                                             I ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
                                             I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
                                             Czy pierwsza jest ostatnią
                                             Cy ostatnia pierwszą.


                            Mama odeszła dnia 28.12.2012 roku o godzinie 8.00 w wieku 90 lat .
                                 

czwartek, 27 grudnia 2012

Prozba o modlitwę.


                                                       Mama w szpitalu.Proszę o modlitwę.

środa, 26 grudnia 2012

No i po świętach.Żywokost na całe zło.

Motto dnia:  Kyo pyta,nie błądzi.  



Byłam święsie przekonana,że święta miną spokojnie,a nawet nudno.
Tym czasem w piątek zaczęły się problemy.Od rana miałam zawroty głowy,potem doszły nudności. Pomyślałam,że to śą obiawy na jakieś energie, o których pełno informacji w internecie.
Nie sprawdziłam gorączki,ani nie zmierzyłam ciśnienia,a od tego powinnam zacząć.W swojwj ufności myślałam,że jestem taka dobra i stąd te sensacie,
Rano obudziłam się z bólem głowy,mięśni  i kaszlem. No i ,,byłam w domu".Regularne zaziębienie.
Była sobota i ,,,zadna przychodnia nie była czynna.
Poszły w ruch czosnek,miód maliny i resztki medykamentów jakie plątały się w apteczce, ale to wszystko było za mało, więc w poniedziałek poszłam do apteki, po drodze wstąpiłam do całodobowego sklepu po rajstopy. W między czasie jakiś kretyn przywiązał psa,  dużego boksera tak,że ten zasłaniał całe drzwi wejściowe. No i gdy wychodziłam pies skoczył na mnie i przewrócił na wznak.Nie mogłam wstać samodzielnie,ale ludzie pomogli.
Szłam   w tym czasie do znajomej na kolację, ale cały wieczór byłam obolała i żle się czułam.
Te dwie dolegliwości nałozyły się na siebie.Z wielkim trudem wruciłam do domu iwtedy odczułam brak towarzysza.
W doku zato czekał na mnie żywokost.Jeszcze wiosną wykopałam korzenie i zrobiłam nakewkę.Stał sobie w kącie szafki i czekał. Wysmarowałam się nim dokładnie,a rano nie czułam już tak mocnych bóli, no może byłam trochę ociążała i mniej sprawna,ale nic nie bolało.
Dzisiaj czuję się już cakiem dobrze

                                                  Nalewka żywokostowa.

                               5 dag. korzenia żywokostu, pooczyszczeniu,
                               1/2 litra 70% wódki.

Korzeń zalewamy wódką i odstawiamy na 2 tygodnie. Po tym odcedzamy i zlewamy do butelki.
Powstaje żel, który jest lekarstwem.
.Można też zrobić maść,ale do tego jest potrzebny gęsi smalec,a nie zawsze mozna go zdobyć.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia Świąteczne.


www.Niebanalne Prezenty.pl

Staropolskim obyczajem
gdy w Wigilię gwiazda wstaje,
Nowy Rok zaś cyfrę zmienia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Przy tej pięknej sposobności
my życzymy Wam radości,
aby wszystkim się darzyło,z roku na rok lepiej było.





Olej słonecznikowy - Samo zdrowie

Motto dnia:   A szczęśliwy człowiek to ten, kto los sobie przygotował.A szczęśliwy los to dobre drganie duszy, dobre skłonności, dobre czyny.
                                              Marek Aureliusz.


Niedługo miną święta i czas przygotować się do zadbania o swoje ciało, świątynię duszy.Wszystkie toksyny, zebrane przez lata możemy  zlikwidować w ciągu kilku tygodni.
Jest na to sposób,żucie oleju słonecznikowego.
Medycyna ludowa  zaleca płukanie ust, lub ssanie oleju słonecznikowego. Ta stara metoda usuwa z organizmu toksyny, leczy egzemę, przewlekłe zapalenie zatok, zapalenie oskrzeli. Pomaga w leczeniu chorób kobiecych, bulach głowy, bezsenności i wiele innych dolegliwości.

Kuracja polega na tym,że olej należy ssać w przedniej części  jamy ustnej około 15-20 minut, przepuszczając go między zębami.Trzeba uważać ,aby go nie połknąć.Po okresie ssania należy go wypluć.Jeżeli komuś  nie odpowiada smak oleju można dodać kilka kropli płynu do płukania ust.

Początkowo możemy czuć się gorzej,ale taka reakcja jest prawidłowa. Mogą wystąpić kłopoty trawienne,wypryski na skórze, a nawet podwyższona temperatura.

Żucie oleju pomaga też przy:
usuwaniu z organizmu nikotyny
chorób krwi
chorobach zębów, dziąseł wybiela  również zęby
bólach kręgosłupa , pleców i stawów
kłopotach z trawieniem, bólach brzucha
kaszlu,bólach gardła,katarze
bezsenności i nerwicach.




sobota, 22 grudnia 2012

Przyda się w święta..-0dchudzające drinki.

Motto dnia:   Kochaj,kochaj póki czas,póki serce bije,bo na świecie każdy z nas dla miłości żyje.


W święta,wiadomo dużo się je,potem żołądek nie nadąża z trawieniem.Wątroba też nie daje rady.Często bierze się jakieś środki
pobudzające,ale nie zawsze to pomaga.
Od lat pomagam sobie drinkami,co jest stosowne w tych dniach.
Zamiast pić wódeczkę, robię koktajle.Lepsze to i zdrowsze,no może
nalewka z derenia,ale jej pić nie można za dużo,a w święta wiadomo,traci się kontrolę.Mam kilka sprawdzonych przepisów.podam trzy najbardziej oryginalne.

Koktajl warzywny.
100ml.soku warzywnego zmiksować z 10 dag naturalnego jogurtu.Doprawić zmiażdżonym czosnkiem,kroplą sosu co i posypać natką pietruszki.

Koktajl z soku z buraków.
125 ml.soku z buraków zmiksować z opakowaniem kefiru,doprawić łyżeczką chrzanu i posypać 
kiełkami rzeżuchy.

Koktajl z kiwi i mandarynek.
Sok z 2 mandarynek połączyć ze zmiksowanym miąższem z kiwi.Posypać łyżeczką posiekanej melisy.


piątek, 21 grudnia 2012

Wspomnienia.-Jeszcze raz gołąbki.

Motto dnia:   Kochamy życie nie dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do życia, lecz dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do kochania.

                                                    Friedrich Wilhelm Nietzsche.


Od jakiegoś czasu otrzymuję w poczcie bardzo ciekawą korespondencję.Wszystko to już wiem,ale potraktowałam te wpisy jako przypomnienie.
Często jest tak, że zdobywamy jakąś wiedzę, żyjemy według jej zasad, a po pewnym czasie, po prostu zapominamy o niej i przechodzimy do następnych informacji.
Takie przypominanie jest bardzo wskazane,jeżeli chodzi o ,, dobre rady".
                                                                 http://takchcezyc.pl
Zajżyjcie na tą stronę.Nawet jeżeli już to znacie,warto utrwalić sobie tą wiedzę i upewnić się,że już to osiągnęliście.
W trakcie pisania ostatniego posta przypomniałam sobie,że mama gotowała gołąbki z  różnego rodzaju farszami.Mój tata kochał jeść, więc robiło się dużo i smacznie.Mama była świetną kucharką.Ja też nieźle gotuję.Moja córka robi to jeszcze lepiej odemnie, a wnuczka ma talent po nas wszystkich.
Pamiętam , mieliśmy taki duży żeliwny gar przeznaczony tylko do gołąbków.Tata kupował 2 duże głowy białej  kapusty.Mama robiła cały gar gołąbków.Najczęściej były to gołąbki z kaszy gryczanej.Żadziej z kaszy jęczmiennej , no i czasem z ziemniaków.Rodzice pochodzili z kresów i taka kuchnia królowała w naszym domu.Mama początkowo pracowała w domu, była krawcową,więc miała czas na pracochłonne potrawy.

                                                Farsz do gołąbków z kaszy gryczanej.

                              1 szklanka kaszy gryczanej [starczy na 13-14 gołąbków]
                              1 cebula [pokrojona i podsmażona]
                              30 dkg.surowego boczku [pokrojonego  w kostkę-nie smażonego]
                              2-3 ziemniaki [w celu ustabilizowania kaszy]
                              sól,pieprz [do smaku].

Wszystkie składniki wymieszać razem i nadziewać nimi liście sparzonej kapusty.Ułożyć  ciasno w rondlu, lekko posolić i gotować około 30 min.Nam najlepiej smakowały podsmażane na tłuszczu.Można też ułożyć w brytfannie[taki płaski rondel do zapiekania] i upiec w piekarniku.

O opiece.- Gołąbki postne.

Motto dnia:   To nie człowiek wybiera sobie ostatecznie swój  wewnętrzny obowiązek,lecz raczej pewien obowiązek  wybiera sobie człowieka.
                                              kś.Józef Tiszner.

Obowiązek opieki nad mamą rzeczywiście wybrał mnie.
Nigdy nie przypuszczałam,że wyląduję w Kożlu. Miałam całkiem inne plany odnośnie mojego życia.Wyszło tak,że jestem w tym małym miasteczku i pilnuję mamy. Już 6 lat.
Jeszcze do niedawna mogłam z nią porozmawiać,zapisać kilka wiadomości dotyczących rodziny,a teraz leży bez ruchu.Nie ma z nią kontaktu słownego,gdy chcę się o coś zapytać,muszę powtarzać się kilka razy,a i tak trzeba się domyślać co mama chciała powiedzieć.Trzeba ją karmić,podawać napoje,zmieniać pieluchy i utrzymywać higienę osobistą.Całe szczęście,że 4 razy w tygodniu przychodzi pielęgniarka,która dba o czystość wokół mamy.Nie udała się nam ta starość.
W poprzednich latach, na święta przygotowywałam wszystkie potrawy jakie nakazuje tradycja,tym razem nie robię nic. Mama je już tylko kleiki i kaszki, a dla mnie samej nie chce mi się nic przygotowywać. Też nie mam apetytu.Mam za mało ruchu i przez to czuję się niekomfortowo.
Nie umiem gotować małych porcji i przez to ciągle zapraszam do siebie, albo rozdaję jedzenie.
No ,ale według powiedzenia,, co dajesz,to odbierasz", dostaję często jakieś prezenty spożywcze.
Spiżarnię mam obficie zaopatrzoną.
Często na wigilię robiłam postne gołąbki. Wszystkim bardzo smakowały.

                                               Gołąbki postne.

                            1 główka białej kapusty [ 13-14 liści ]
                            1 szklanka ryżu
                            30 dkg.pieczarek lub 5 dkg. suszonych grzybów
                            1 cebula [pokrojona drobno i podsmażona ]
                            sól, pieprz
                            kostka warzywna.

Ryż gotujemy w wodzie z kostką warzywną.Grzyby suszone gotujemy i po odcedzeniu kroimy w drobną kostkę.Mieszamy z ryżem. Dodajemy cebulkę . Doprawiamy solą i pieprzem.
Kapustę gotujemy w osolonej wodzie uprzednio wycinając głąb. Zdejmujemy około13- 14  liści.
Na każdy liść kładziemy porcję farszu i zawijamy w rulon. Układamy ciasno w rondlu, zalewamy wywarem warzywnym i gotujemy około 30 min. Polewamy stopionym masłem, albo przygotowujemy sos koperkowy lub grzybowy. Coś innego na wigilijny stół.


czwartek, 20 grudnia 2012

Nie lękajcie się.-Kremówki wadowickie.

Motto dnia:   Rzekł tedy Pan w sercu swoim: Już nigdy nie będę przeklinał ziemi z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego. Nie będę też już nigdy niszczył żadnej istoty żyjącej,jak to uczyniłem.

                                                  I księga  Mojżeszowa 21,

Każdy człowiek wierzący w Boga Jedynego,powinien w tych dniach, te słowa wyryć sobie w pamięci.
Bóg przyrzekł nie niszczyć rodzaju ludzkiego. Nie lękajcie się więc i zaufajcie Mu.
Ja ufam.
Staram się żyć w zgodzie z prawami boskimi, pielęgnować wrażliwość duchową, rozwijać takie cechy jak wytrwałość, dobroć, życzliwość, empatię, współczucie, tolerancję i przejawiać je w praktyce.Wiem, że to mi pomoże połączyć się z Bogiem.
Najważniejsza , najsilniejsza jest jednak moc Miłości.Posyłajmy tą energię tam gdzie w tej chwili potrzeba jej jak najwięcej. W miejsca gdzie trwa przemoc,terror i głód. Powróci Ona ,ta Miłość  do nas zwielokrotniona.
Otwórzmy drzwi Chrystusowi i przejawmy Miłość i Światło, którą On jest.
Nasz Papież Jan Paweł II to wiedział.

                       Pan gdy się w sercu przyjmie,jest jak kwiat,
                       spragniony ciepła słonecznego.

                       Więc przypłyń,o światło, z głębin niepojętego dnia
                       i oprzyj się na mym brzegu.

Mamy taki piękny przykład do naśladowania, nie zmarnujmy go.
Wspomnienie o naszym Papieżu kojarzy się także z osławionymi kremówkami,więc tradycyjnie podaję
przepis.

                                                    Przepis na kremówki.

                                   3 szklanki mąki
                                   4 jajka
                                   1/2 kostki margaryny
                                   1 szklanka cukru
                                   1 cukier waniliowy
                                   1 łyżeczka proszku do pieczenia
                                   3 opakowania budyniu śmietankowego
                                   ! opakowanie ciasta francuskiego
                                   1 litr mleka
                                   1 szklanka cukru pudru.
                       


Z mąki,1/2 kostki margaryny,proszku do pieczenia i 2 jajek zagnieść ciasto.Rozwałkować je na blachę wysmarowaną tłuszczem. W 1 litrze mleka ugotować budyń  z cukrem [jak podano na opakowaniu].Wyłożyć na ciasto.,na to kładziemy masę z 1/2 kostki margaryny utartej z 2 żółtkami,cukrem pudrem i cukrem waniliowym oraz ubitą pianę z białek.Wszystko przykrywamy cienką warstwą ciasta francuskiego.PIeczemy40-45 min. w 180 stopniach C.