Obserwatorzy

piątek, 18 stycznia 2013

Miłość bezwarunkowa. Tort ,,Pedziwiatr"

Motto dnia:   Miłość bezwarunkowa nie działa wybiórczo,tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych.Nie wie co to  wyłączność.Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz miłością ego.


Ostatnio natknęłam się w internecie na temat miłości bezwarunkowej. Dopóki ludzie nie nauczą się kochać bez warunków,dopóty nie osiągną prawdziwego szczęścia.
Wielu z nas nie wie co to miłość bezwarunkowa.Miłość najczęściej kojarzymy z seksem,pociągiem fizycznym,który po pewnym czasie zanika i pozostaje pustka, która z biegiem czasu zapełnia się niechęcią,żalem i pretensjami do świata i partnera.
Bardzo przystępnie napisano o miłości bezwarunkowej na stronie Transformacja 2012
złoty wiek -stan zakotwiczenia w piątym wymiarze polecam.
Wyzwólmy się z trzeciego wymiaru,kultywujmy szczerą i bezwarunkową miłość do wszystkiego  i połączmy się z Jednością ze wszystkim Co Jest.
Umysł przepełniony strachem,nienawiścią,żalem i pretensjami trzyma nas w pułapce dualności i nie pozwala iść dalej w rozwoju duchowym, a o to przecież chodzi.Starając się osiągnąć wyższy stopień duchowości, osiągamy też lepsze zdrowie,młodszy wygląd jednym słowem promieniejemy,ale nie przez chemię, tylko z wnętrza. Chciałabym,aby Ci co czytają moje wynurzenia wiedzieli,że mój blog jest dla ciała i już dla ducha.Na koniec pragnę podzielić się przepisem na tort,który zrobiła moja córka.Nazwałam go Pędziwiatr, bo szybko się robi.Nie polecam go młodym adeptkom,bo nigdy nie nauczą się dobrze  cukiernictwa,kożystając z tego rodzaju przepisów.

                                                    Tort ,,Pędziwiatr"

                        Jedno opakowanie ciasta czekoladowego ,,Duża blacha"
                     
                                                   Krem chałwowy

                       30 dkg. chałwy
                        3 jajka
                        2 łyżki cukru
                        15 dkg. masła
                     
Ciasto upiec według przepisu na opakowaniu w tortowej formie 25 cm..Chałwę pokruszyć.Jaja ubić z cukrem na parze,ostudzić.Dodać masło.Wybierać masło z jak najmniejszą ilością dodatków.Dokładnie utrzeć mikserem,dodając chałwę.Ciasto przekroić na  trzy części.Pierwszą warstwę posmarować kremem.Drugą dżemem,najlepszy wiśniowy. Można tez wykorzystać wiśnie z nalewki.Cały tort posmarować kremem.Ozdobić pokruszoną chałwą. I już prawda , że łatwe?


czwartek, 10 stycznia 2013

Co dalej?

Motto dnia:   Jest na świecie taki rodzaj smutku,którego nie można wyrazić łzami. 
Nie można go nikomu wytłumaczyć.
Nie mogąc przybrać żadnego kształtu,osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.

W poniedziałek odbył się pogrzeb Mamy w Gdańsku.Została pochowana w tym samym miejscu co Tato i młodszy Brat.Czuję się dziwnie.Nie potrafię określić tego uczucia.Dopóki żyła Mama,nawet gdy  była nieobecna duchem, czułam się jak czyjeś dziecko.Teraz odczuwam pustkę.Mimo,że mam dzieci i wnuki,to czuję wielką samotność.Dzieci są daleko,zajęte własnymi sprawami.Co dalej?
Przyjechałam do domu,a tu pusto.Nawet nie mam co sprzątać,bo w szoku zrobiłam wszystko przed pogrzebem.Muszę na nowo organizować sobie życie.Czy dam radę?

Mam nadzieję że tak.


poniedziałek, 31 grudnia 2012

Oczekiwanie.


Dopiero dzisiaj odebrano Mamę ze szpitala .Teraz czekam na telefon z biura pogrzebowego, aby pojechać na t/z okazanie zwłok.
Jest mi bardzo ciężko. Myślałam,że  byłam przygotowana na to ,że Mama odejdzie, ale to nie prawda.
Zawsze jest to szok.Ta nagła pustka, cisza, brak jakich kolwiek obowiązków jest tragiczna.
W tej chwili szczęściem jest to, że mam przyjaciół,którzy są przy mnie.
Weekend, a zaraz Nowy  Rok spowalniają trochę ceremonię,ale widocznie tak musi być.
Mama była wielką pedantką i pośpiech nie należał w jej naturze.Wszystko ma być w swoim czasie.
Zostanie skremowana w Bytomiu,a potem przewieziona do Gdańska na pogrzeb.Tam mamy miejsca na cmentarzu od 40 tu lat. Będzie pochowana koło mojego ojca i brata.


piątek, 28 grudnia 2012

Pozostał ,żal..


                                             Spieszmy się kochac ludzi tak szybko odchodzą
                                             I ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
                                             I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
                                             Czy pierwsza jest ostatnią
                                             Cy ostatnia pierwszą.


                            Mama odeszła dnia 28.12.2012 roku o godzinie 8.00 w wieku 90 lat .
                                 

czwartek, 27 grudnia 2012

Prozba o modlitwę.


                                                       Mama w szpitalu.Proszę o modlitwę.

środa, 26 grudnia 2012

No i po świętach.Żywokost na całe zło.

Motto dnia:  Kyo pyta,nie błądzi.  



Byłam święsie przekonana,że święta miną spokojnie,a nawet nudno.
Tym czasem w piątek zaczęły się problemy.Od rana miałam zawroty głowy,potem doszły nudności. Pomyślałam,że to śą obiawy na jakieś energie, o których pełno informacji w internecie.
Nie sprawdziłam gorączki,ani nie zmierzyłam ciśnienia,a od tego powinnam zacząć.W swojwj ufności myślałam,że jestem taka dobra i stąd te sensacie,
Rano obudziłam się z bólem głowy,mięśni  i kaszlem. No i ,,byłam w domu".Regularne zaziębienie.
Była sobota i ,,,zadna przychodnia nie była czynna.
Poszły w ruch czosnek,miód maliny i resztki medykamentów jakie plątały się w apteczce, ale to wszystko było za mało, więc w poniedziałek poszłam do apteki, po drodze wstąpiłam do całodobowego sklepu po rajstopy. W między czasie jakiś kretyn przywiązał psa,  dużego boksera tak,że ten zasłaniał całe drzwi wejściowe. No i gdy wychodziłam pies skoczył na mnie i przewrócił na wznak.Nie mogłam wstać samodzielnie,ale ludzie pomogli.
Szłam   w tym czasie do znajomej na kolację, ale cały wieczór byłam obolała i żle się czułam.
Te dwie dolegliwości nałozyły się na siebie.Z wielkim trudem wruciłam do domu iwtedy odczułam brak towarzysza.
W doku zato czekał na mnie żywokost.Jeszcze wiosną wykopałam korzenie i zrobiłam nakewkę.Stał sobie w kącie szafki i czekał. Wysmarowałam się nim dokładnie,a rano nie czułam już tak mocnych bóli, no może byłam trochę ociążała i mniej sprawna,ale nic nie bolało.
Dzisiaj czuję się już cakiem dobrze

                                                  Nalewka żywokostowa.

                               5 dag. korzenia żywokostu, pooczyszczeniu,
                               1/2 litra 70% wódki.

Korzeń zalewamy wódką i odstawiamy na 2 tygodnie. Po tym odcedzamy i zlewamy do butelki.
Powstaje żel, który jest lekarstwem.
.Można też zrobić maść,ale do tego jest potrzebny gęsi smalec,a nie zawsze mozna go zdobyć.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia Świąteczne.


www.Niebanalne Prezenty.pl

Staropolskim obyczajem
gdy w Wigilię gwiazda wstaje,
Nowy Rok zaś cyfrę zmienia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Przy tej pięknej sposobności
my życzymy Wam radości,
aby wszystkim się darzyło,z roku na rok lepiej było.





Olej słonecznikowy - Samo zdrowie

Motto dnia:   A szczęśliwy człowiek to ten, kto los sobie przygotował.A szczęśliwy los to dobre drganie duszy, dobre skłonności, dobre czyny.
                                              Marek Aureliusz.


Niedługo miną święta i czas przygotować się do zadbania o swoje ciało, świątynię duszy.Wszystkie toksyny, zebrane przez lata możemy  zlikwidować w ciągu kilku tygodni.
Jest na to sposób,żucie oleju słonecznikowego.
Medycyna ludowa  zaleca płukanie ust, lub ssanie oleju słonecznikowego. Ta stara metoda usuwa z organizmu toksyny, leczy egzemę, przewlekłe zapalenie zatok, zapalenie oskrzeli. Pomaga w leczeniu chorób kobiecych, bulach głowy, bezsenności i wiele innych dolegliwości.

Kuracja polega na tym,że olej należy ssać w przedniej części  jamy ustnej około 15-20 minut, przepuszczając go między zębami.Trzeba uważać ,aby go nie połknąć.Po okresie ssania należy go wypluć.Jeżeli komuś  nie odpowiada smak oleju można dodać kilka kropli płynu do płukania ust.

Początkowo możemy czuć się gorzej,ale taka reakcja jest prawidłowa. Mogą wystąpić kłopoty trawienne,wypryski na skórze, a nawet podwyższona temperatura.

Żucie oleju pomaga też przy:
usuwaniu z organizmu nikotyny
chorób krwi
chorobach zębów, dziąseł wybiela  również zęby
bólach kręgosłupa , pleców i stawów
kłopotach z trawieniem, bólach brzucha
kaszlu,bólach gardła,katarze
bezsenności i nerwicach.




sobota, 22 grudnia 2012

Przyda się w święta..-0dchudzające drinki.

Motto dnia:   Kochaj,kochaj póki czas,póki serce bije,bo na świecie każdy z nas dla miłości żyje.


W święta,wiadomo dużo się je,potem żołądek nie nadąża z trawieniem.Wątroba też nie daje rady.Często bierze się jakieś środki
pobudzające,ale nie zawsze to pomaga.
Od lat pomagam sobie drinkami,co jest stosowne w tych dniach.
Zamiast pić wódeczkę, robię koktajle.Lepsze to i zdrowsze,no może
nalewka z derenia,ale jej pić nie można za dużo,a w święta wiadomo,traci się kontrolę.Mam kilka sprawdzonych przepisów.podam trzy najbardziej oryginalne.

Koktajl warzywny.
100ml.soku warzywnego zmiksować z 10 dag naturalnego jogurtu.Doprawić zmiażdżonym czosnkiem,kroplą sosu co i posypać natką pietruszki.

Koktajl z soku z buraków.
125 ml.soku z buraków zmiksować z opakowaniem kefiru,doprawić łyżeczką chrzanu i posypać 
kiełkami rzeżuchy.

Koktajl z kiwi i mandarynek.
Sok z 2 mandarynek połączyć ze zmiksowanym miąższem z kiwi.Posypać łyżeczką posiekanej melisy.


piątek, 21 grudnia 2012

Wspomnienia.-Jeszcze raz gołąbki.

Motto dnia:   Kochamy życie nie dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do życia, lecz dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do kochania.

                                                    Friedrich Wilhelm Nietzsche.


Od jakiegoś czasu otrzymuję w poczcie bardzo ciekawą korespondencję.Wszystko to już wiem,ale potraktowałam te wpisy jako przypomnienie.
Często jest tak, że zdobywamy jakąś wiedzę, żyjemy według jej zasad, a po pewnym czasie, po prostu zapominamy o niej i przechodzimy do następnych informacji.
Takie przypominanie jest bardzo wskazane,jeżeli chodzi o ,, dobre rady".
                                                                 http://takchcezyc.pl
Zajżyjcie na tą stronę.Nawet jeżeli już to znacie,warto utrwalić sobie tą wiedzę i upewnić się,że już to osiągnęliście.
W trakcie pisania ostatniego posta przypomniałam sobie,że mama gotowała gołąbki z  różnego rodzaju farszami.Mój tata kochał jeść, więc robiło się dużo i smacznie.Mama była świetną kucharką.Ja też nieźle gotuję.Moja córka robi to jeszcze lepiej odemnie, a wnuczka ma talent po nas wszystkich.
Pamiętam , mieliśmy taki duży żeliwny gar przeznaczony tylko do gołąbków.Tata kupował 2 duże głowy białej  kapusty.Mama robiła cały gar gołąbków.Najczęściej były to gołąbki z kaszy gryczanej.Żadziej z kaszy jęczmiennej , no i czasem z ziemniaków.Rodzice pochodzili z kresów i taka kuchnia królowała w naszym domu.Mama początkowo pracowała w domu, była krawcową,więc miała czas na pracochłonne potrawy.

                                                Farsz do gołąbków z kaszy gryczanej.

                              1 szklanka kaszy gryczanej [starczy na 13-14 gołąbków]
                              1 cebula [pokrojona i podsmażona]
                              30 dkg.surowego boczku [pokrojonego  w kostkę-nie smażonego]
                              2-3 ziemniaki [w celu ustabilizowania kaszy]
                              sól,pieprz [do smaku].

Wszystkie składniki wymieszać razem i nadziewać nimi liście sparzonej kapusty.Ułożyć  ciasno w rondlu, lekko posolić i gotować około 30 min.Nam najlepiej smakowały podsmażane na tłuszczu.Można też ułożyć w brytfannie[taki płaski rondel do zapiekania] i upiec w piekarniku.