Obserwatorzy

niedziela, 2 września 2012

Wspomnienia z Rzymu.

Dziewięć lat temu zostałam zaproszona na ślub koleżanki,  który miał się odbyć w Rzymie. Ewa poznała swojego lubego w Holandii, gdzie była od kilku miesięcy.
.Pracowała , świetnie sobie radziła ale cały czas marzyła o bliżniaczej duszy.
W Polsce zostawiła  byłego męża i cały czas łudziła się , że może się pogodzą.
Jednak była to beznadziejna sprawa, ponieważ on miał już inną partnerkę, zresztą kolejną od czasu ich rozwodu.
Postanowiła przyjąć oświadczyny ognistego Włocha, który zdobył jej serce.
Tak jej się zdawało, ale życie zweryfikowało uczucia i teraz się rozchodzą.
Wszelkie uniesienia i wspólne przeżycia  rozwiały się w niebycie.
Marzenia o wspólnej starości także przestały być aktualne.
Koleżanka  zwierzała mi się z przebiegu ich pożycia małżeńskiego, więc  wiem co było tak naprawdę powodem ich rozpadu małżeństwa, ale ponieważ nie lubię  roztrząsać spraw innych, nie będę o tym pisać.
Za to nachodzą mnie refleksje dotyczące małżeństwa ogólnie.
Często tak się składa, że dwoje ludzi, którzy się dopiero poznali i spodobali się sobie, od razu wykreowali  cechy charakteru,  mentalność i w ogóle wyobrazili tą osobę według własnych upodobań.
Jest też często tak,  że aby zdobyć ukochaną, czy ukochanego starają się spełniać wyobrażenia i nie są sobą. Po pewnym czasie udawanie męczy i na wierzch wychodzi prawda.
No i małżeństwo się rozpada.
Czy nie lepiej kochać osobę, taką jaka jest? Nie wyobrażać jej sobie, poznać lepiej, a potem  przyjąć oświadczyny?
Śmieszy mnie gdy słyszę jak ktoś deklaruje, że nie zależy mu na drugiej osobie. To nie prawda, każdy chce kochać i być kochanym, tylko wybierajmy mądrze i bez pośpiechu. człowiek został tak stworzony,  aby być z drugą osobą. Dlatego nie wypierajmy się miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz