Obserwatorzy

niedziela, 4 maja 2014

Rodzina, ach rodzina....

   Motto dnia:   Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej nie ma samotnyś jak pies.

                       Z kabaretu starszych panów.


Ostatnio chodzi mnie po głowie ten refren pobudzony myślami o pewnej rodzinie  z kręgów moich bliskich znajomych.
Matka miała trzy córki. Dwie starsze z pierwszego małżeństwa, a ta młodsza ze związku z ukochanym mężczyzną, który w pewnym momencie zostawił ją i uciekł za granicę pozostawiając  bez środków do życia, bo przecież nie można powiedzieć , że najniższa emerytura to wystarczające zabezpieczenie.
 Po pewnym czasie odkryto gdzie ten pan się znajduje. Wspólna córka wiedziała. Pani uzyskała w sądzie alimenty, ale nie było sposobu, żeby je wyegzekować, mimo iż dla tego pana to była suma znikoma.
Wiemy gdzie jest, ile zarabia i jakie są relacje finansowe w tym kraju.
Matka wiązała ledwo koniec z końcem. Tylko jedna z córek była w stanie jej pomóc, ale obarczona liczną rodziną też nie miała za dużo.
Tak więc, umarło się matce w smutku i żalu. Będąc jednak przewidującą, pozostawiła testament, Uwzględniła w nim wszystkie trzy córki pomijając okrutnego męża. Bo czyż nie był okrutny pozostawiając ją na pastwę losu? San wiódł w tym czasie wygodne i dostatnie życie.
W ostatnich latach będąc w Gdańsku, za każdym razem odwiedzałam znajomą. Mogę śmiało powiedzieć, że byłyśmy ze sobą zżyte. Nasza  znajomość była dosyć specyficzna, ale przyjaźń, która nas łączyła bardzo silna. Nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic.
I tak dowiedziałam się, że ,,zdaje ona sobie sprawę, co może wydarzyć się w razie jej śmierci, dlatego pozostawia testament na rzecz córek, dzieląc po równo, bo nie chce, aby przeżywały to co ona w relacji ze swoją matką i siostrą."
Nie przypuszczałam, że tak mało pozostało jej życia. Przecież była to nie stara kobieta i nie było widać, że jest chora.
Wszystko zaczęło się, gdy odeszła. Okazało się, że jedna z córek , oczywiście ta najmłodsza, nie akceptuje testamentu i uważa, że wszystko jej się należy. Oczywiście przewrotnie zgadza się z wolą matki, ale twierdząc, że nie ma pieniędzy na spłatę sióstr, tak pokrętnie pragnie ustalić warunki, że te siostry zostaną z niczym. Mieszkanie chce przekazać swojej najstarszej córce, a co z innymi wnukami?
Nie wiem jak to się skończy.Najmłodsza jest tak bardzo zadufana, że nie dostrzega ile czyni złego.
Dotychczas myślałam, że jest ona osobą duchową, zajmującą się ezoteryką i dążącą do samorealizacji, ale pomyliłam się. Nie ma w niej miłości, współczucia i dobra.
Boleję tylko nad starszymi siostrami, które kochają tą młodszą i mają ciągłe dylematy, jak postąpić.
Niestety , żyjemy jeszcze w czasach, kiedy trzeba też myśleć o sobie, ale też nie można całkowicie poddawać się woli zła. Dlatego przeciwstawiajmy się osobom, które próbują mnożyć tą złą energię.
Wbrew wszystkiemu posyłajmy miłość i radość, ale domagajmy się  swojego.
Polecam ostatnie wpisy na blogu ,, Złoty wiek Gai.". Na pewno treść tam zawarta  pomoże nam w zrozumieniu pewnych spraw.Jednak zaznaczam, duszę i serce trzeba mieć czyste i pełne prawdziwej miłości do wszystkiego. Przesyłam moją miłość całemu światu i jeszcze dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz